„Jego Babeczka” - Penelope Bloom



Lubicie ciastka?

Seria Penelope Bloom zdobyła uznanie pierwszym tomem, którego tytuł wielu kojarzył się dwuznacznie. „Jego Banan” bowiem jest pierwszą częścią całej serii. 
Czy jednak „Jego Babeczka” sprostała swoim poprzedniczkom? 
A może okazała się od nich lepsza?

Emily jest artystką. Jako rasowa malarka nie ma stałej pracy, która dawałaby jej pensję co miesiąc, ale dziewczynę przy szukaniu dorywczych robót trzyma list, który otrzymała od francuskiej artystki, która zaproponowała jej staż pod jej skrzydłami. Emily skupiona na Paryżu nie pragnie pakować się w romanse, czy stałą pracę, bo wie, że nie miną dwa miesiące, a ona będzie już w kraju miłości. 
Pewnego dnia, kiedy przygotowuje się do zajęć z malarstwa dla seniorów w domu starców, jej uwagę przyciąga znajomy głos. William, a także jej znajomy, którego babcia jest uczestniczką klubu malarskiego, rozmawia z tajemniczym mężczyzną, którego Emily skądś zna. 
Kilka chwil później okazuje się, że Ryan jest jej dawnym znajomym ze szkoły, za którym... lekko mówiąc dziewczyna nie przepadała. Teraz jednak, kiedy wyrósł i zmężniał, mężczyzna wydaje się być całkiem inny, niż kiedyś. W dodatku ma dla niej pracę, której Emily nie ma serca odmówić. 
Ale z rysowaniem plakatów na Halloween wiąże się też towarzystwo Ryana, który wydaje się nie pamiętać Emily ze szkoły. 
Czy jednak na pewno?

„Jego Babeczka” to kolejna, już trzecia część serii „Przedmioty Pożądania”. W tym tomie mamy okazję spotkać bohaterów, których znamy z poprzedniczek, ale też poznać nowych, których zapewne poznamy w kolejnych tomach, bo jeszcze trzy są do przetłumaczenia na polski. 

Emily jest kolejną pechową, nieśmiałą i dość specyficzną dziewczyną. Dawno nie widziałam tak nieogarniętej życiowo bohaterki, aczkolwiek kiedy postawimy koło niej Ryana, to mogę stwierdzić, że oboje są siebie warci. Niby chcą coś ze sobą, ale ona myśli o Paryżu, a on znowuż twierdzi, że nigdy się nie zakocha, bo odpędza każdą kobietę od siebie i nie nadaje się do związku. I tak przez całą książkę. Na szczęście mamy tutaj Williama i innych przyjaciół, którzy próbują zeswatać tę dwójkę razem. Problem w tym, że próby są tak nieudolne, że nawet jakby się dało, to i tak się nie da połączyć tych połówek jabłka (albo raczej babeczki) ze sobą. I Ryan, i Emily muszą sami dojrzeć i zrozumieć to, na czym oboje stoją i czy warto ryzykować inne sprawy, dla uczucia, które jest... lekko niestabilne. 

Cała ta historia jest bardzo podobna do poprzedniczek, tylko że trochę mniej śmieszna. Niby mamy tutaj momenty, w których na ustach może pojawić się uśmiech, ale gdy doda się je wszystkie do siebie, a potem porówna z „Jego Bananem” to zdecydowanie pierwszy tom jest najlepiej napisany w kwestii humoru. Ciekawa jestem teraz, co autorka zaplanowała w kolejnych tomach i jak one wyglądają pod względem śmiechu. 

„Jego Babeczka” to książka, którą warto przeczytać, jeżeli czytaliście dwa poprzednie tomy. Jeżeli nie mieliście okazji sięgnąć po „Jego Banana”, albo „Jej Wisienki” to branie trzeciej części na początek nie polecam. Dobrze było ponownie spotkać Bruce'a, albo Williama, który tutaj zaraz po Ryanie był drugim najczęściej pojawiającym się bohaterem płci męskiej. 
Na uwagę zasługuję także Babcia Williama. Ta postać wyszła Penelope Bloom idealnie. Mocno przypominała mi babcię ze „Świata według Kiepskich”, jeżeli miałabym ją do kogoś porównać. Generalnie to właśnie Babcia, skradła dla mnie cały show, który był przygotowany dla Ryana i Emily. 
W każdym razie dla fanów serii polecam, ale czytać, jako pojedynczy tom już nie. 

Za egzemplarz do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com