„Iskra Bogów. Nie kochaj mnie.” - Marah Woolf


Powtórka z mitologii greckiej?

Wydawnictwo Media Rodzina lubi wynajdywać niemieckich autorów i tłumaczyć ich książki na język polski. Jestem im za to dozgonnie wdzięczna, bo gdyby nie oni to nigdy nie poznałabym Kerstin Gier i jej dwóch wspaniałych trylogii. 
Tym razem, Media Rodzina proponuje nam „Iskrę Bogów”, która choć dzieje się w naszym świecie, nawiązuje do starożytnych Greków. 
Ale o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? 

Jess razem z najlepszą przyjaciółką Robyn wybiera się na górski obóz. Kiedy dziewczyny jadą do miejsca zbiórki, w którym mają spotkać innych uczestników, a także chłopaka Robyn na drodze zaczyna szaleć burza z ogromnymi opadami deszczu. Robyn nie wprawiona w jazdę w tak trudnych warunkach traci panowanie nad samochodem, przez co dziewczyny uderzają w powalone na drogę drzewo i tracą przytomność. Jess budzi się i widzi tajemniczego chłopaka, który trzymając jej martwe ciało rozmawia z kimś, aby ją uratował. Dziewczyna nie za bardzo rozumie, co właśnie się dzieje, ale końcem końców wraca do swojego ciała, a górski obóz rozpoczyna się z nimi, jak najbardziej żywymi. 
Już pierwszego dnia Jess zauważa chłopaka, który wyróżnia się od innych uczestników obozu. Cayden jest pewny siebie, a wokół niego panuje aura boskości. Jess szybko nawiązuje z nim znajomość, a także poznaje jego kuzynostwo o dziwnych, niedziwnych imionach: Apollo oraz Atenę. Jednak Cayden nie zamierza poprzestać na Jess, bo upatrzył sobie Robyn.
Jess zaś nie zamierza zaprzestać zadawania niewygodnych pytań, które doprowadzą ją do prawdy o wypadku, a także innych dziwach, które ma okazję usłyszeć podczas pobytu na obozie. 

„Nie kochaj mnie” to pierwsza część cyklu „Iskra Bogów”, która zabiera nas w świat starożytnych Greków. Od samego początku Jess, która jest najbliżej Caydena i jego kuzynostwa podejrzewa, że nie są oni tymi, za kogo się podają. Jednak rozwiązanie, które otrzymuje po długich dniach rozmyślań, jest jeszcze bardziej zaskakujące, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. 

Kiedy zaczęłam czytać tę pozycję dawałam jej mocne osiem punktów w skali do dziesięciu. Jednak po trzystu stronie moja ocena szybko zaczęła spadać. Autorka mając naprawdę dobry pomysł na fabułę, popsuła go wątkiem romantycznym, a raczej wątkiem niezdecydowania i nieogarnięcia bohaterów. O czym mówię? Już tłumaczę. 

Przez pierwsze strony naprawdę żyłam tą książką. Ciągła akcja, nowe wątki, przekomarzanie się między Caydenem, a Jess, zazdrość Jess, kiedy widziała Caydena z inną dziewczyną – to wszystko napędzało akcję. Potem jednak autorka skupiła się stricte na Caydenie i Jess i ich związku, który wyszedł tak sztucznie, że nawet brakuje mi porównania. 
Chłopak ją pragnie, ale mówi, że zasługuje na kogoś lepszego, że nie jest dla niego, po czym przytula ją mocniej do siebie i całuje jeszcze bardziej namiętnie. Jess za to na każdą jego negację odpowiada, że pragnie być jego i nie chce nikogo innego. I tak w kółko. Non stop przerzucają się tymi samymi tekstami, a mi, kiedy to czytałam przewracały się flaki na lewą stronę. 
Akcja, która pod koniec też ma nabierać tempa jest za wolna, a końcówka tej części jest mocno nijaka. I choć pomysł był świetny, to wykonanie zawiodło. 
Co więcej, osobiście skróciłabym tę książkę o około 150 stron. Wtedy rzeczywiście mogłaby być lepsza. 

Za to na pochwałę zasługują mini rozdziały nazwane „Zapiskami Hermesa”, które to pokazują wszystkie wydarzenia dziejące się w obozie od strony boga podróżnych, który zdaje relację samemu Zeusowi. Oczywiście nie zdradziłam Wam głównej tajemnicy, która zaplątana w tę fabułę okazuje się być najlepszym wątkiem w całej książce. Tego dowiecie się już sami, kiedy sięgnięcie po „Nie kochaj mnie”. 

Nie ukrywam, że oczekiwałam czegoś lepszego, niż otrzymałam. Nie zmienia to jednak faktu, ze chce poznać całość historii, bo zwykłam dawać drugą szansę autorom. Szczególnie, że wiem, iż wydawnictwo Media Rodzina nie wydałoby słabej serii. Kerstin Gier z pierwszym tomem swojej Trylogii Czasu też nie zwojowała mojego serca, za to później pochłaniałam jej książki jednym tchem. Dlatego czekam na drugi tom. A Wam, jeżeli pasjonujecie się mitologią grecką, lub po prostu lubicie poczytać coś oryginalnego „Nie kochaj mnie” polecam. Sami zdecydujcie, czy Marah Woolf może liczyć na waszą uwagę. 

Za egzemplarz do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com