„Jej wisienki” - Penelope Bloom


Wy zboczuszki. 


O czym pomyśleliście widząc pierwszy raz ten tytuł?
Nie fatygujcie się. 
Nawet, jak odpowiecie, że nie myśleliście o niczym z podtekstem seksualnym to Wam nie uwierzę. 

Wydawnictwo Albatros nie kazało nam długo czekać, na kolejną część serii Penelope Bloom i „Jej Wisienki” właśnie pojawiły się na rynku. Jak potoczyła się historia Hailey i Williama? 
Zapraszam.

Hailey od zawsze lubiła piec. Spełniła swoje marzenie i otworzyła piekarnię, w której codziennie pojawiają się chętni na poranne drożdżówki i placki z wiśniami. Dziewczyna spełniająca się zawodowo, chociaż jej interes lekko podupadał, a za mieszkanie także zalegała z czynszem miała inny, ważniejszy problem do rozwiązania. Była dwudziestopięcioletnią dziewicą i znajomi dość często jej przez to wbijali szpile. Poszła na układ ze swoim przyjacielem, że kolejny mężczyzna, który pojawi się tego dnia w piekarni po ciasto będzie tym, którego Hailey poderwie. 
Tak oto poznała Williama, który wchodząc do piekarni kupił nie tylko drożdżówki, ale też namówiony przez wisienki dorzucił do zakupów placek z nimi, po czym ukradł bukiet kwiatów razem z wazonem i zniknął. 
Zostawiając wizytówkę. 
Hailey z początku nie planowała wykorzystywać papierka i wykonywać telefonu, ale zależało jej na bukiecie i wazie. Kiedy jednak zadzwoniła do Williama i usłyszała o wisienkach... wiedziała, że wpadła w poważne tarapaty. 

„Jej wisienki” są naprawdę udaną kontynuacją „Jego banana”. 
Zaczynając od tego, że William to starszy o kilka minut brat Bruce'a, którego znamy z pierwszej części, a kończąc na tym, że autorka nie straciła rezonu w dodaniu do swojej książki w równych miarach i humoru, i pikantności. 

Już od początku tej historii na twarzy miałam uśmiech. Uśmiech, który powiększał się wprost proporcjonalnie do przeczytanej ilości stron. Hailey okazała się być Zosią Samosią, która potrafi wszystko zrobić samodzielnie, ale niestety przy utracie dziewictwa, do tanga trzeba dwojga, a żaden z mężczyzn, którzy pojawili się w jej życiu (a raczej powinnam napisać, jeden chłopak, którego kiedyś miała) nie doczekał się czegoś więcej, niż buzi buzi. 
William to współudziałowca w firmie Galleon Enterprise, w której pracuje razem z Bruce'm. Kiedy jego brat, którego znamy z pierwszego tomu jest sztywniacki i obowiązkowy, William to wolna dusza, Mężczyzna cierpi na kleptomanię i kradzież wazonu z kwiatami z piekarni Hailey była zarówno objawem jego choroby, jak i pretekstem do kolejnego spotkania. 

W „Jej wisienkach” nie zabrakło Bruce'a i Natasy, których znamy z „Jego banana”. Ta dwójka pojawia się tutaj kilka razy i oczywiście zawsze robi niezły rozgardiasz. Ale nie tylko. Rodzice Williama, chcąc wydać go za odpowiednią kobietę, także nieźle w znajomości Willa i Hailey namieszają. 
I weź to potem odkręcaj. 

Najlepszą postacią okazała się jednak babcia Hailey. Ta kobieta wymiata. Skradła całe show, jakie Hailey z Williamem chcieli pokazać. Przeczytacie to sami stwierdzicie to samo. 

„Jej wisienki” Penelope Bloom to kolejna pozycja idealna na rozluźnienie. Dodałabym, że książka świetnie sprawdzi się na wakacjach, gdyż jest lekka i nie wymaga dużego skupienia. To lektura na jeden wieczór, ze względu nie tylko na gabaryty, ale też na treść. Choć historia jest do bólu przewidywalna, to czyta się ją przyjemnie i, ani trochę nie przeszkadza, że doskonale wiemy, jakie będzie zakończenie tej pozycji. Idealna książka na czerpanie czystej przyjemności z czytania.

Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com