Wszystkie bolączki Ameryki, ale czy tylko jej?
Już od „Syren z Tytana” wiecie, że jestem zakochana w twórczości Kurta Vonneguta. Teraz, kiedy wydawnictwo Zysk i S-ka wydaje coraz to kolejne jego książki w pięknych prostych okładkach, sięgam po tego autora, co premiera kolejnej jego pozycji. Już na starcie mogę Wam napisać, że „Śniadanie mistrzów” skradło moje serce, a Vonnegut wpisuje się na moją listę najlepszych autorów, których lubię czytać. A dużo ich tam nie ma!
Kilgore Trout jest pisarzem. Chociaż nazwać tego człowieka pisarzem, to zdecydowanie za dużo powiedziane. Trout jest grafomanem bardzo kiepskich powieści fantastycznonaukowych, które przemijają bez echa w świecie książkowym, a mimo to Kilgore ciągle stara się tworzyć coś nowego, z myślą, że uda mu się przebić przez bagno, w którym się znalazł. Mężczyzna uważa też, że już dawno przeżył swoje życie i nie ma dla niego w nim nic, co mogłoby go zaskoczyć.
Dwayne Hoover jest odwrotnością Trouta. To maszyna do zarabiania pieniędzy na sprzedawaniu samochodów, który mimo swojego sprytu i wiedzy w sprzedaży, pewnego dnia stwierdza, że ludzie tak naprawdę są maszynami. Spotkanie tych dwóch to pretekst do przedstawienia wszystkiego, co na naszej pomału umierającej planecie minęło się z celem.
„Śniadanie Mistrzów” to książka, która pierwszy raz została wydana w 1973 roku. Wtedy, pozycja ta była skandaliczna, bowiem pokazywała Czytelnikom kraj, a także świat w którym żyją na co dzień, od strony głupoty i nonsensu, którego każdego dnia doznajemy, ale nie zauważamy. Teraz, kiedy świat dalej pogrąża się w głupocie, „Śniadanie Mistrzów” okazuje się być pozycją, która już wtedy głosiła prawdę mająca trwać wiele lat.
Książka ta jest pełna czarnego humoru i ironii, jest też pozycją całkowicie abstrakcyjną, a mimo tego mówi nam więcej prawdy, niż bylibyśmy w stanie przyjąć prosto w twarz. Już w posłowiu Kurt Vonnegut pisze, że chce wyczyścić swój umysł od śmieci, które nagromadziły się tam przez lata życia autora. Książka ta, ma być właśnie sposobem na oczyszczenie, jednak nie tylko Vonneguta, ale także czytelników, którzy po nią sięgną.
Fabułą tej pozycji jest drugim tłem. To, jak nasi bohaterowie odnoszą się do codziennych sytuacji, które spotykają ich w życiu, jest mało ważne, względem tego, co opisywane jest w tej pozycji na każdej kolejnej stronie. Vonnegut wyjaśnia czym jest nasz świat, ale też używając rysunków, które nie są wybitnie piękne pokazuje bezsensowność ludzkiego życia, kiedy patrzymy na nie z inne perspektywy. Autor nie boi się sięgać po trudne tematy w tej książce. Chociażby zanieczyszczenie środowiska, które w dzisiejszych czasach jest jednym z największych problemów ludzkości.
„Śniadanie Mistrzów” to książka pełna prawdy w żartach, która jest świetną rozrywką, ale kiedy człowiek się głębiej nad nią zastanowi, okazuje się, że autor ma wiele racji. A prawda, jak wiemy bywa bolesna. Pytanie tylko, jak bardzo Nas zaboli, podczas czytania tej lektury.
Za egzemplarz dziękuję