Podsumowanie MARZEC 2017



Wiosna zaczęła się za oknem, wiec ja jako fan zimy zasiadłam w domu i stwierdziłam, że nie wychodzę jak nie muszę. A kiedy nie wychodzę to czytam, lub gram. 

Z naciskiem na czytam.

Lub ustawiam nowe książki na półkach. W marcu zaś miałam całe stosy do ustawiania. 

Zacznijmy od początku.

Ogromną niespodziankę sprawiła mi Grupa Wydawnicza Foksal, gdy pewnego dnia listonosz chodził dwa razy i wręczał mi ksiażki. Zapytał mnie czy ja to tak na poważnie z tymi książkami, bo ciągle coś mi donosi, a ja mu że oczywiście. Przecież umysł bez książek umiera, albo znika w zupełności. 

Tym właśnie sposobem trafił do mnie pokaźnych rozmiarów stosik, z którym aktualnie się uwijam.

Dwa grubaśne tomy od Sarah J. Maas, z których zdążyłam przeczytać jeden narazie. 

Jednak już teraz wiem, że „Dwór Cierni i Roż” będzie tak samo dobry jak „Szkalny Tron”, bądź lepszy. 

Recenzję „Zabójczyni – Szklany Tron” macie TUTAJ , zaś w kwietniu napewno wezmę na tapet jej kolejną serię. 




Do przeczytanych z tego stosiku należy też wspaniała książka, chwytająca za serce od A. Meredith Walters „ Twoim śladem”. Już teraz wiem, że druga część ukaże się na jesieni tego roku, więc warto jeżeli jeszcze nie miałeś/aś okazji przeczytać uzbroić się w ten tom i poczekać, aż wyjdzie kolejny. Książka kończy się w takim momencie, że przychodzi do głowy pytanie „ ALE JAK TO JUŻ KONIEC? GDZIE KOLEJNA STRONA?”. Po recenzję tej lektury zapraszam TU






















Jako wielki fan Star Warsów zostawiam „Tarkina” na sam koniec, gdyż pozycjami ze Uniwersum stworzonego przez George’a Lucasa należy się delektować.













Ostatnim tomem w wielkiej paczce była „Głębia Challengera” Neala Shustermana, którą dopiero zaczynam czytać, także recenzja pojawi się dopiero w kwietniu.


Od Wydawnictwa SQN czeka na mnie „Krew i Stal” Jacka Łukawskiego, ale to pozycja na naprawdę wolny czas, którego teraz troszkę mi brakuje.

 Ostatnią pozycją jest książka od Wydawnictwa Kobiecego, które rozpala swoimi lekturami kobiece serca. Vi Keeland „MMA WALKA” to pierwsza część serii MMA, która wyszła na rynek nie dawno, a którą ja miałam okazję przeczytać 13 marca. Jest to luźna pozycja na wieczór, która orzeźwi uczucia i pobudzi do miłości na nowo. Recenzja jest na blogu, a jeżeli chcecie ją przeczytać to zapraszam TUTAJ.

Jeżeli chodzi o stosik numer dwa, czyli „Kupione, choć na pólkach miejsca nie ma” tutaj także jest grubo, choć bardziej romantycznie, niż fantatycznie. 

Zaczynając od trzech ksiązek Mii Sheridan, do których namówiła mnie jej najnowsza książka wydana w USA „Preston’s Honor” (RECENZJA). Niestety nie miałam okazji jeszcze ich przeczytać, ale do końca roku zostało jeszcze tyle czasu (żartuję). 





Po przeczytaniu „Raze” Tillie Cole wiedzialam doskonale, że druga część stanie na półce, gdyż jestem z tych osób które lubią mocne erotyki. „Raze” taki był, czy „Reap” okaże się godnym następcą? Zobaczymy.



Jakiś czas temu wrzucałam recenzję szestnastego tomu Śliwki, czyli Stephanii Plum autorstwa Janet Evanovich. Z racji, że musiałam nadrobić zaległości w posiadaniu pełnej serii nie zastanawiając się dokupiłam część siedemnastą i osiemnastą, po które sięgnę jak będę miała jeden dzien na stracenie i nic nie robienie. 





Pierwszy tom „Dworu Cierni i Róż” zawitał na półkę z racji, iż nie mam znowu zamiaru nadrabiać pierwszej części po przeczytaniu drugiej. W książkach fantasty to się kompletnie mija z celem. 






I na sam koniec moja ulubiona Laurelin Paige. Autorka „Uwiklanych”, matka Hudsona Pierce’a. 
Po przeczytaniu pierwszego tomu „Połączonych” (RECENZJA), stwierdziłam że trzeba uzbroić półkę w kolejną, aby gdy najdzie mnie ochota na historię Gwen i JC sięgnąć i zatopić się w ich świecie.




Dodatkowo, jak miałam okazję się już chwalić na mój czytnik wylądowało (UFO) „Dirty Filthy Rich Men” opowiadające o seksownym Donovanie i wesołym Westonie. Książka obowiązkowa dla fanów autorki, dodatkowo wspomnę, iż jest tam wzmianka o Hudsonie. Miejmy nadzieję, że Wydawnictwo Kobiece za jakiś czas zdecyduje się na wydanie tej pozycji u nas ( 27 marca seria „Dirty Duet” pojawiła się w USA). Recenzja oczywiście musi być, gdyż nie zostawiłabym chłopaków nieprzeczytanych na dłużej RECENZJA.

Nie wiem jak to jest, ale w tym miesiacu jak i w poprzednim ksiązki Samanthy Young są zdane na niepowodzenie. Może nie były tak tragiczne jak „To co najważniejsze”, ale do marnowania swojego cennego czasu też nie są dobrym wyborem. Jeżeli nie przepadacie za autorką, bądź za nudą to proponuję „Żyj szybko, kochaj głęboko” oraz „ Tylko ty mnie zrozumiesz” zostawić w spokoju.

Całościowo wyszło, że w marcu przeczytałam 13 ksiązek ( tak naprawdę 14, ale nie mogę nic zdradzić narazie), co daje stron 4107 stron( a doliczając tą ukrytą 4500). Przyznam szczerze, że jak na brak czasu wyszło mi lepiej, niż w lutym. Jestem zadowolona, a z tego co widzę to w lutym wątpiłam, że pobije tamten rekordzik. Coż... wyszło inaczej z czego się bardzo cieszę.

Marzec zamykam wielkim plusem i jednocześnie dziękuje Wam, za to że ponownie chcieliście to wszystko przeczytać po raz kolejny.



Laure

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com