[Manga, też książka] „My Hero Academia” | Kohei Horikoshi (21-24)


Walka się nie kończy.

W „My Hero Academia” można się zgubić. Jeżeli nie czytaliście wszystkich tomików, to zapewne opinia tych czterech w niczym Wam nie pomoże. Niemniej jednak postaram się stanąć na wysokości zadania i pokrótce przedstawię Wam to, co wyprawia się w Akademii Bohaterów.

FABUŁA

Bezmózgi sieją zniszczenie w mieście. Jak przystało na bohatera Endeavor stara się z nimi walczyć, ale bitwa jest bardzo wymagająca. W dodatku Todoroki wydaje się być nieswój. Na szczęście wszystko dobrze się kończy. W Akademii nastaje czas łączonego treningu walki. Klasy A i B ostro ścierają się, a uczestnicy trening biorą na poważnie i dają z siebie wszystko. Każda z klas rozwinęła swoje dary i opracowała nowe techniki. Midoriya pokazuje kolejny chwyt, który przejmuje nad nim kontrolę i nie pozwala mu jej odzyskać. Będąc w transie poznaje jednego z poprzednich użytkowników mocy, którą posiada. Ale od czego ma się przyjaciół? Deku wraca do rzeczywistości, choć nieco w brutalnych okolicznościach. Łączony trening bojowy trwa, a nasi bohaterowie dają z siebie wszystko.Wydaje się, że Bractwo Złoczyńców nie ma szans, ale czy na pewno? A może to Armia Wyzwolenia Supermocy powinna obawiać się klęski?

OPRAWA GRAFICZNA

Szata graficzna „My Hero Academia” od lat jest taka sama. Mamy tu obwoluty, które skrywają inne okładki. Grzbiet zawsze posiada postać pojawiającą się w mandze i ogólnie nie można się do niczego przyczepić. Fakt, momentami dostawałam oczopląsu, kiedy w dymkach było za dużo tekstu, ale to moje osobiste czepialstwo, które dobrze znacie nie od dzisiaj. Kreska bez zmian, nadal szarpana i ostra.

OPINIA OGÓLNA

Nie ukrywam, że momentami byłam już zmęczona tą historią, ale autor ponownie podnosił mi ciśnienie i wzbudzał zainteresowanie. Z tych czterech tomików, o których tu piszę to ostatni, który opowiada historię złoczyńców jest najsłabszy. Jestem ciekawa, jak sytuacja będzie się miała dalej i szybko to sprawdzę, bo akurat mam jeszcze cztery kolejne części w domu. Łączony trening bojowy był najlepszym wątkiem, a to, jak Deku zaczyna poznawać swoją moc głębiej i bardziej sprawia, że czuję się zachęcona do dalszej lektury. Nie da się ukryć, że w tej mandze jest mnogość wątków i postaci i każdy czytelnik znajdzie sobie coś, co go zainteresuje. Ja na przykład jestem zafiksowana na punkcie Todorokiego i nie zaprzeczę, że moje serce staje na sekundę, kiedy ten pojawia się na kartach mangi. Końcem końców, jeżeli czytacie „My Hero Academia” od pierwszego tomu to nie muszę Was namawiać na kontynuację. Jeżeli zaś jesteście niepewni rozpoczęcia przygody z mangą Kohei Horikoshi to mogę Wam napisać, że choć ilość tomików zabija na starcie, kiedy zaczniecie czytać tę historię to nie zauważycie, jak będziecie czekać na nowy, który wydawnictwo Waneko dopiero tłumaczy. Warto dać jej szansę.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com