Jak to się robi?
Monika Maciewicz skradła moje serce „Wiedmą”, czyli pierwszym tomem serii o tej samej nazwie. Od tamtej pory zostałam fanką autorki i naprawdę czekam na każdą kolejną książkę, jaka wyjdzie spod jej pióra (albo raczej klawiatury). „Żmijątko” to już trzecia część przygód młodej Wiedmy, której życie nie potrafi być spokojne.
Nadchodząca wiosna wcale nie oznacza budzącego się nowego życia i radości. Panująca wokół susza przysparza trosk, a spadające gwiazdy budzą pytania, co jeszcze może się przydarzyć. Do domu Wiedmy przybywa czerwonowłosa dziewczyna, która miała zostać ofiarą Welesa. Przybyszka przyniesie ze sobą kłopoty, które sprawią, że Biwia wpadnie w sam środek walki Peruna i Welesa, a co za tym idzie, młoda Wiedma będzie musiała odbyć podróż do korzeni życia. Jak skończy się ta przygoda i czy Biwia wróci z niej żywa?
Dużo wskazuje na to, że „Żmijątko” to ostatni tom przygód Biwy, choć tak naprawdę, kiedy zamknęłam tę pozycję poczułam się pusta w środku. Niemożliwe, aby to był koniec. Nie chce mi się w to wierzyć. A jeżeli tak, to Monika Macewicz właśnie ugodziła mnie nożem prosto w serce.
„Żmijątko” to pozycja, która nie odstaje od swoich poprzedniczek. Ba! Pokusiłabym się o stwierdzenie, że każda kolejna część jest jeszcze lepsza. Autorka trzyma poziom i nie można napisać inaczej! „Żmijątko” pełne jest słowiańskiej kultury i wierzeń, a klimat tej pozycji wypływa z niej, kiedy tylko patrzymy na okładkę. Swoją drogą, pisałam to już w pierwszej opinii, ale muszę się powtórzyć – wydawnictwo Zysk i s-ka wykonało kawał świetnej roboty z okładkami każdej książki z serii. Są zjawiskowe i oryginalne. A jak zwracają uwagę!
Biwia to bohaterka, która dojrzewa i zmienia się razem z historią. Gdyby nie nasza Wiedma i jej kreacja, ta opowieść bardzo dużo by straciła. Mimo mocy, którą posiada i umiejętności, które rozwija, nadal pozostaje kobietą. Nadal boryka się z problemami i walczy ze swoimi słabościami. Autorka nie zapomina o bohaterach, których mieliśmy okazję poznać w poprzednich częściach i tutaj, w „Żmijątku” ponownie wraca do nich, a przede wszystkim rozwija je i dodaje im charakteru.
Zakochałam się w „Wiedmie”, a każdy kolejny tom tylko podsycił ten ogień, który poczułam. Monika Maciewicz weszła „z buta” w książkowy świat i mam nadzieję, że długo w nim zostanie i jeszcze nie raz nas zaskoczy swoimi historiami. Jeżeli lubicie słowiańskie klimaty i nie boicie się wejść w magiczny świat Wiedmy to poznajcie historię Biwii i nie zastanawiajcie się dłużej nad sięgnięciem po tę trylogię.