Po demony!
Te dwa tomiki „Devilmana” to raj dla wszystkich fanów grubych tomików. Wydawnictwo Kotori przeszło samych siebie tą mangą. Nie tylko kupieniem praw do jej wydania, ale przede wszystkim jej wydaniem. No dobra, ale będę o tym pisać niżej. Zacznijmy klasycznie – od fabuły mangi.
FABUŁA
Akira Fudo to przeciętny chłopak. Nie wchodzi w konflikty, nie lubi się bić, a jego serce jest czyste i dobre. Pewnego dnia chłopak zostaje porwany (oczywiście za jego zgodą) przez najlepszego przyjaciela, który zaczyna mu opowiadać o odziedziczonym spadku po ojcu. Spadku, który rozsiewa ze sobą tajemnicę rzeźby, która nałożona na głowę ukazuje dziwne wizje. Ryo składa mu propozycję nie do odrzucenia. Akira przyjmie demona do swojego ciała, ale przez jego czyste serce, ów demon będzie pod jego kontrolą, bowiem tylko osoba o czystym i dobrym sercu może stłamsić nagabywanie demona do czynienia złego. Kiedy Fudo zmienia się w Devilmana – istotę o ludzkiej duszy i demonicznej potędze, w mieście rozpoczynają się przypadki ataków demonów. Chłopak, budzący w sobie demona będzie w pojedynkę stawał przeciwko armii demonów, aby chronić nie tylko siebie i swoją rodzinę, ale przede wszystkim całą ludzkość.
Musi się jednak pilnować, ponieważ przyjaciel i wróg to pojęcia względne. W każdej chwili jeden może wbić nóż w plecy, a drugi podać pomocną dłoń.
Czy Devilman obroni ludzi przed demoniczną hordą, która powróciła na Ziemię po latach spędzonych w wiecznej zmarzlinie?
OPRAWA GRAFICZNA
Ach, w końcu mój ulubiony akapit. Polskie wydanie „Devilmana” to prawdziwa magia. Nie dość, że oba tomiki, a raczej tomy mają po około 650 stron, to jeszcze wydawnictwo Kotori stworzyło własne, unikatowe okładki do tej mangi, które osobiście uważam za o wiele lepsze, niż oryginalne. Jestem zupełnie zakochana nie tylko w zewnętrznym wyglądzie tych mang, ale też klasycznym stylem kreski, jaki znajduje się w środku. „Devilman” czekał bardzo długo, aby pojawić się w Polsce, bo aż 50 lat, ale warto było czekać. Klimat mangi jest jedyny w swoim rodzaju i nie będę kłamać, jeżeli napiszę, że wystarczy jedna strona, aby się w tej historii zakochać na amen. Ja się zakochałam.
OPINIA OGÓLNA
Miłość. „Devilman” staje na podium w moim osobistym rankingu, zaraz za „Initial D”, które od lat jest pierwsze. Historia Go Nagai kupiła mnie od pierwszej strony i oba tomy czytałam okrągły dzień. Owszem, można było skończyć je szybciej, ale próbowałam znaleźć sobie inne zajęcie (jak granie na komputerze), aby rozciągnąć tę przyjemność i móc, jak najdłużej cieszyć się lekturą. Nawet nie macie pojęcia, jakie to było trudne i wymagające. Absolutnie każde pieniądze warte są, aby poznać historię Fudo, który został posiadaczem demona w ciele. Oczywiście, jak to w starych mangach bywa, żeńskie postaci dość często są w opałach, a przede wszystkim są nago. Tutaj nie mogło być inaczej, niemniej nie powinno to nikogo oburzyć. „Devilman” to retro przez wielkie R i manga, która prostą fabułą kradnie serca. Shonen, jakim jest „Devilman” kończy się dość zaskakująco, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie spektakularnie. Emocji podczas lektury nie brakuje, a i oczy mają tutaj raj. Wszystko mi w tej mandze pasuje. Dosłownie wszystko. Będę czytać jeszcze nie raz. Będę się delektować nawet, jak będę znać tę mangę na pamięć. Poznajcie Akirę Fudo i jego historię. Warto.