To naprawdę konieczne?
Uwielbiam baśniowe mangi. Zresztą nie muszę długo szukać, żeby Wam to udowodnić, bo wystarczy wejść w zakładkę z mangami, aby zobaczyć po prostu jedną wielką baśniową serię „The Labyrinth of Magic: Magi”, z której światem za niedługo będę musiała się pożegnać, choć niekoniecznie mi się ten fakt podoba. Wydawnictwo Waneko nie ustępuje w staraniach, aby kolejne świetne tytuły wychodziły na nasz skromny mangowy rynek i tym oto sposobem mamy „Freyję. Fałszywego Księcia”, o którym w skrócie będę pisać po prostu „Freyja”.
FABUŁA
W niewielkim królestwie o nazwie Tyr mieszkańcy każdego dnia boją się o swoje życie, ponieważ armia Sigurdu podbija coraz więcej terenów. W wiosce znajdującej się obok granicy mieszka dziewczyna imieniem Freyja, która opiekuje się chorą matką i modli się o łaskę od bogów, aby armia nie weszła na ich tereny. Dwóch przybranych uratowanych przed transportem niewolników braci dziewczyny służy w stolicy księciu. Aaron, starszy z nich z racji swoich zasług został Czarnym Rycerzem będącym przy samym księciu, zaś młodszy Alexis jest jeszcze podrzędnym członkiem gwardii królewskiej. Pewnego dnia, który zaczyna się podobnie jak każdy inny bracia przybywają do wioski w odwiedziny. Ich cel jest jednak zupełnie inny. Aaron z Alexisem otrzymali rozkaz zabrania siostry do zamku, gdyż jest ona łudząco podobna do prawdziwego księcia Edvarda. Jakby tego było mało, Freyja jadąc do stolicy dowiaduje się, że książę został śmiertelnie otruty i w zasadzie jest już jedną nogą w grobie. Kiedy Freyja pojawia się przy Edvardzie ten ostatkami sił prosi ją jedynie o jedno, aby została nim i dała nadzieję ludowi Tyru na przetrwanie i spokój od wojny z Sigurdem.
Czy zwykła, nieobyta z królewskimi manierami dziewczyna będzie potrafiła nie tylko nauczyć się być księciem, ale też poprowadzić Tyr do zwycięstwa?
OPRAWA GRAFICZNA
„Freyja” to manga, gdzie oczy błądzą dosłownie wszędzie. Szczególnie, kiedy na stronach pojawia się Aaron i Alexis (nie wiem, który jest lepszy). Obaj bracia są dla młodej dziewczyny wielkim wsparciem, chociaż to, co zostało poczynione już na początku zamroziło mi krew w żyłach. Nie napiszę Wam, o co konkretnie chodzi, bo ten zawał każdy z sięgający po „Freyję” powinien przeżyć sam. Historia o dziewczynie, która awansowała na księcia jest niezwykle baśniowa, o czym wspominałam już na początku. Kresk subtelna, delikatna, wręcz niewinna, nie zwiastuje brutalności, z jaką będziemy mieli okazję się spotkać podczas lektury. Postaci, jakie stworzyła Keiko Ishihaa są dopracowane, jedyne w swoim rodzaju. Kolorowe obwoluty, których barwy wpadają lekko w pastele rzucają się w oczy już z góry mówią, z czym będziemy mieć do czynienia. A to wszystko to jedynie wstęp do wspaniałej przygody, której chce się więcej i więcej.
OPINIA OGÓLNA
„Freyja. Fałszywy Książę” to manga, którą polecam każdemu. Być może nie jest to manga, dla najmłodszych, bo walka między Tyrem, a Sigurdem to nie słowa rzucone na wiatr. Zdecydowanie jest to manga dla nastolatków, chociaż osobiście także się dobrze bawiłam podczas jej lektury i zdecydowanie chcę kolejne tomiki, aby razem z Freyja zobaczyć, czy dziewczyna godnie zastąpi zmarłego księcia. Mamy tutaj wszystko to, co w mangach dla młodych, szukających siebie ludzi: rozterki, wątpliwości i problemy. Sama Freyja poniekąd jest odpowiedniczką młodych dziewczyn, rzuconych na głęboką wodę, która stara się ogarnąć wszystko na raz, aby nie zatonąć, ale pomoc innych jest potrzebna bardziej, niż się spodziewała. Mamy też przystojnych braci, który nie są braćmi biologicznymi, co nasuwa na myśl tylko jedno rozwinięcie tego wątku. I na koniec mamy sprawę życia i śmierci setek mieszkańców Tyru. Czy Freyja da sobie z tym wszystkim radę? Sprawdźcie sami!