Oszukaliście kiedyś w dobrej wierze?
Przeczytałam w życiu parę książek Alessandry Torre i w zasadzie tylko jedna „Love in Lingerie”, której nie ma w Polsce spodobała mi się najbardziej. Wydawnictwo Niegrzeczne Książki po dłuższej przerwie od poprzedniej książki autorki „Ghostwriter” ponownie sięgnęło po Torre. Tym razem mamy okazję poznać „Mroczne kłamstwa”.
Lana kocha dwóch mężczyzn i nie potrafi wybrać, który z nich skradł jej serce bardziej. Brant to geniusz branży technologicznej. Opanowany, grzeczny i perfekcyjny. Lee jest jego całkowitym przeciwieństwem. Wybuchowy, dziki i żyjący każdym dniem na sto procent. Nie planuje niczego, nie zamartwia się na zapas. Po prostu jest. Kiedy Brant cztery razy oświadczał się Lanie, Lee doskonale wie, że nie będzie w stanie zapewnić kobiecie godnego, bogatego życia. Mimo to walczy z Brantem o jej względy. Choć zarówno Brant, jak i Lee wiedzą, że Lana kocha ich obu, tylko pozornie akceptują ten układ.
Czy Lana będzie w stanie wybrać mężczyznę, z którym spędzi resztę życia?
Czy bohaterom uda się wydostać z sieci kłamstw i intryg, które wokół nich zostały uwikłane przez te wszystkie lata?
„Mroczne kłamstwa” miały być psychologicznym erotykiem, ale w zasadzie to nie do końca wyszło. Dlaczego? Ano... bo nawet jak na erotyk jest tu zwyczajnie za dużo seksu. Fakt, że level hot, jaki stosują Niegrzeczne książki jest tu na maxa, ale kurczę... książka napisana naprawdę w dobry sposób, przez ten nadmiar seksu przypomina mi Meredith Wild, która pisze, jak pisze.
Alessandro Torre dlaczego?
Od początku wiedziałam, o co w tej książce chodzi. Jestem bardzo ciekawa czy ktoś z Was czytając „Mroczne kłamstwa” też poznał prawdę o wiele szybciej, niż to było zaplanowane przez autorkę.
Niemniej jednak podobało mi się to, że Torre nie uczyniła z Lany typowej bohaterki, która mając pokaźną sumę na koncie szasta kasą na prawo i lewo.
Ale jaka by Lana nie była, cały ten wątek choroby, albo raczej zaburzenia osobowości nie jestem w stanie kupić. Nie chce Wam tu spojlować w opinii, ale generalnie to wszystko było zbyt proste do odkrycia, a przy okazji też zbyt nierealnie napisane. Torre w swojej książce użyła poważnego tematu, który końcem końców wykorzystała tylko do budowania scen seksu, o których już pisałam.
No słabo to wyszło.
„Mroczne kłamstwa” to pozycja, o której nie mam zdania. Dziwne, prawda? Książka technicznie napisana jest dobrze, jednak wątki i tematy w niej pokazane traktowane są płytko. W dodatku cała masa seksu w milionie miejsc i pozycji skutecznie sprawiła, że (przyznam się bez bicia) po połowie zaczęłam omijać te opisy scen erotycznych, bo wybaczcie... ale ile można czytać o tym samym?
Interesowała mnie fabuła, nie seks więc to do niej się kierowałam. Szczerze to mam nadzieję, że wydawnictwo Niegrzeczne Książki w końcu zdecyduje się wydać pozycję, o której pisałam na wstępie, bo tę z chęcią przygarnęłabym po polsku na półkę. Co do „Mrocznych Kłamstw” decyzję o sięgnięciu po tę książkę pozostawiam Wam. Jeżeli się skusicie to napiszcie mi, jak Wam się podobała.