[Manga, też książka] „Moriarty”| Takeuchi & Miyoshi (1-2)


Kolejna sztos manga!

Sprawa wygląda dość prosto. Widzę hasło Sherlock Holmes to biorę do czytania. Nie wiem czemu, ale mam dziwną obsesję na punkcie książek, mang czy komiksów, które bazują na postaci, jaką stworzył Sir Arthur Conan Doyle. „Moriarty” posiada właśnie ten dopisek, bowiem manga bazuje na historiach Sherlocka Holmesa, zatem nie mogło być inaczej i musiałam sięgnąć po tę mangę.
I co? Chce więcej.

FABUŁA

Albert będąc najstarszym synem hrabiego Moriarty nienawidzi systemu, jaki jest głęboko zakorzeniony w Anglii. System ten arystokracje traktuje w sposób uprzywilejowany, zaś plebs gorzej, niż zwierzęta. Do posiadłości Moriartych przybywa dwójka rodzeństwa. Jeden z nich wykazuje się niesamowitymi zdolnościami i to on zwraca uwagę Alberta. Przybycie chłopców do rezydencji hrabiego jest pierwszym krokiem do wielkiego planu oczyszczenia świata.
William, będący profesorem matematyki w bardzo młodym wieku, zajmuje się też innymi, nieco ciemnymi interesami, które prowadzi Albert. Po udanej akcji przeciwko organizacji narkotykowej Albert staje na czele tajnej jednostki. Teraz, mając pod dowództwem wojsko Albert wraz z braćmi może zacząć działać na większą skalę zupełnie bez konsekwencji.
Świat to jedna wielka scena, a nic nie oddziałuje na ludzi tak jak śmierć. Teatralna czy prawdziwa... obojętnie. Ważne, żeby pokazać zniszczenie społeczeństwa i zmienić jego myślenie.

OPRAWA GRAFICZNA

Już same obwoluty zwracają uwagę i w jakimś stopniu mówią o czym może być manga. Pod nimi zaś kryje się bardzo ładna, symboliczna okładka, która bez obwoluty też wygląda pięknie. Kreska mangi jest przyjemna dla oka i co ciekawe chyba pierwszy raz (albo drugi), kiedy w dymkach było więcej tekstu, przed którym mój wzrok zazwyczaj się buntuje, tutaj nie narzekał. Nie przeszkadzała mi ilość tekstu na stronach, co uważam za naprawdę duży plus. Ale nie oszukujmy się, historia w „Moriarty” jest tak wciągająca i ciekawa, że na dłuższe dymki nie zwraca się uwagi.


OPINIA OGÓLNA

No cóż... wiem, że mamy w Polsce już kolejne tomy tej mangi i na pewno będę chciała je przeczytać. Zostałam kupiona zagadkami kryminalnymi i śledztwami, jakie wykonuje William, który ma nieprzeciętny talent do dostrzegania rzeczy niewidocznych dla innych. Już nawet nie powinnam wspominać o jego braciach Albercie i Louisie, którzy choć nie są tutaj głównymi bohaterami, stanowią piękne wsparcie dla brata. Swoją droga mam wrażenie, że bracia Williama jeszcze nas solidnie zaskoczą.
Poniekąd „Moriarty” przypomina mi „Kuroshitshuji”, głównie za sprawą śledztw Sherlocka, który też tu się pojawia. Niestety póki co było ich za mało, aby można było stwierdzić coś więcej, a drugi tomik mangi kończy się w taki sposób, że polecam mieć trzeci pod ręką.
Najważniejsze jest jednak to, że nasi bohaterowie chcą zmienić Anglię i cały jej system, w którym arystokracja jest uprzywilejowana, a plebs jest traktowany jak zwierzęta. Jestem ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń w tej mandze i tego, jak nasi zbawcy narodu osiągną swój cel. Póki co robią to w sposób oryginalny i niezwykle ciekawy.
„Moriarty” to kolejna sztos manga od wydawnictwa Waneko. Od pięknej oprawy, po fascynujący środek jestem w tym tytule zakochana. Chcę, a nawet pragnę więcej braci Moriarty i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła zabrać się za ciąg dalszy tej historii.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com