Tanner i jego historia.
Tillie Cole nie przestaje podawać nam na tacy kolejnych historii członków klubu motocyklowego Kaci Hadesa. W Polsce jesteśmy już na siódmym tomie, który wyszedł całkiem nie dawno, a przed nami jeszcze „My Maddie”, który dla mnie jest jednym z lepszych tomów całej serii.
W „Pogodzonych z Mrokiem” poznajemy historie Tannera i Adelity, którzy przewijali się w poprzednich książkach serii.
Tanner Ayers jest dziedzicem teksańskiego Ku Klux Klanu. Wychowany bez rodzinnego ciepła na prawdziwego zabójcę, stał się maszyną do zabijania bez serca. Serce to budzi się, kiedy mężczyzna spotyka Adelitę Quintanę, córkę najbrutalniejszego szefa meksykańskiego kartelu.
Adelita widząc Tannera pierwszy raz, nie pała do niego przyjaźnią. Ba! Oboje nienawidzą się i nie mogą na siebie patrzeć. Ale nienawiść zaczyna zmieniać się w ogromne pożądanie, z którego rodzi się miłość. Ayers zaczyna zauważać, że Adelita zaczyna być coraz bliższa jego sercu. I to właśnie dla niej postanawia rzucić wszystko, co znał do tej pory. Postawić swoje życie na jedną kartę i po prostu być z kobietą, która rozgrzewa jego serce.
Kiedy spotykają się ponownie, zaczynają walczyć o miłość, która nie powinna nigdy powstać.
Czy jednak będą w stanie wygrać ze wszystkimi przeciwnościami losu?
„Pogodzeni z Mrokiem” to historia mniej brutalna, niż jej poprzednicy, ale ani trochę nie jest to jej ujmą. Tillie Cole w historii Tannera i Adelity skupiła się na pokazaniu miłości rodem z „Romeo i Julia”.
Tanner jest „Białym Księciem”. Następcą szefa Ku Klux Klanu. Wychowany na bezlitosnego zabójcę jest mężczyzną, którego serce już dawno zamarzło jest typowym zimnym draniem.
Kiedy zauważa Adelitę pierwszy raz, dziewczyna kradnie mu serce jednym spojrzeniem, a Ayers jest w stanie przenieść góry i rzeki, aby móc ją dostać.
Adelita zaś, będąc księżniczką kartelu musi patrzeć nie na swoje dobro, a na dobro całego interesu, który prowadzi jej ojciec. Kiedy dziewczyna przyjmuje ustawione oświadczyny mężczyzny, którego nie kocha, w jej głowie pojawia się Tanner, który obiecał, że do niej wróci.
Ich relacje to typowe hate -to- love, które przy okazji jest miłością rodem od Szekspira.
Nie brakuje tutaj Styxa i Mae oraz mojego ukochanego Flamea i Maddie, chociaż oni akurat są tutaj epizodycznie. Cole pociągnęła wątek szefa Katów Hadesa i w końcu Styx dostał swój szczęśliwy koniec. Chociaż, czy aby na pewno koniec...?
Tillie Cole po raz kolejny perfekcyjnie poprowadziła historię swoich bohaterów. Nie da się ukryć, że autorka ta odnajduje się w każdej możliwej fabule i potrafi napisać zarówno delikatną i lekką pozycję, jak i brutalną i ciężką. Ba! Potrafi napisać książkę, która wyciska wszystkie możliwe łzy z oczu, a i tak chce się do niej wracać.
„Pogodzeni z Mrokiem” to kolejna, świetna część Katów Hadesa. Pozycja, która daje nam odpocząć przed „My Maddie”, a jednocześnie nie rozstawać się z ulubionymi motocyklistami. Jeżeli jeszcze jest tutaj ktoś, kto dalej nie wie czy warto zaczynać tę serię to powtarzam: WARTO.
Nie znać „Katów” to, jak nie znać się na książkowych seriach motocyklowych.
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu