„Misja Greyhound” - C.S. Forester


To dopiero incepcja!


Kiedy „Misja Greyhound” pojawiła się z okładką filmową wiedziałam, że muszę mieć tę książkę na półce. Wprawdzie kiedyś miałam okazję ją już czytać, ale książek wojennych nigdy dość. Szczególnie, kiedy dzieją się one w realiach morskich. 

Komandor George Krause dostał zadanie poprowadzenia konwoju statków przez Atlantyk. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jest to jego pierwsza tak poważna przeprawa. Przeprawa przez ocean, który w głębinach skrywa niemieckie okręty podwodne, czyli wilcze stada, które tylko czekają, aby zaatakować. 
Krause będąc wierzącym człowiekiem, każdy swój dzień zaczyna poranną modlitwą. Tym razem, jego przygotowania zostają brutalnie przerwane, gdyż z mostka dochodzą wieści, iż radar wyłapuje wrogie okręty. Kiedy komandor Krause pojawia się na pokładzie nawigacyjnym, szybko okazuje się, że doba będzie bardzo długa i trudna, a każda jego decyzja musi być przemyślana, gdyż ma pod sobą nie tylko całą załogę, ale też i konwój. 
Rozpoczyna się ciężki dzień, który szybko przeradza się w noc, a kiedy ludzkie oko nie widzi co się dzieje na wodzie, załoga musi zdać się na sprzęt. 
U–booty zaś rozpoczynają polowanie. 

Nie potraficie wczuć się w marynarskie książki? Mam dla Was radę. 
Czytajcie je na statku. 
Żarty żartami, ale nie ma nic lepszego, od czytania książki o konwoju na Atlantyku, będąc właśnie na Atlantyku. 
Premiera książki „Misja Greyhound” zbiegła się z moim powrotem z USA do Europy, która prowadzi przez Atlantyk. 
Stąd czytając historię komandora Krause mogłam się wczuć w nią od pierwszej strony. 
Chociaż na lądzie byłoby tak samo. 

Nie będę obiektywna pisząc tę opinię, ale Wy to pewnie już wiecie. Każdą pozycję, w której są okręty, a szczególnie U–booty łykam, niczym rasowy pelikan. Z najnowszą propozycją od wydawnictwa Zysk wcale nie było inaczej. 

Lubię styl w jakim tak pozycja jest napisana. Mamy tu zaledwie trzy rozdziały, ale podzielone one są na wachty. Co do tych wacht to mogłabym się przyczepić, bowiem od zawsze uczyli mnie, a matrosi (marynarze) na statku wołają, że „psia wachta” trwa od 0400–0800, a nie jak autor napisał od 1600–2000. To w sumie jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić. 
Wprawdzie w „Misji Greyhound” używane są słowa typowo marynarskie, które w jakimś stopniu są tłumaczone na koniec każdego rozdziału w przypisach, to mam wrażenie, że osoby, które sięgną po tę pozycję, nie znając szczypty morskiego słownika, mogą się solidnie w nim zgubić. 
Także polecam sprawdzać wszystkie niezrozumiałe słowa w słowniku, bo lepiej się dowiedzieć, niż przeczytać i nie wiedzieć o czym mowa. 

Oglądałam też film z Tomem Hanksem, który został nakręcony na podstawie tej pozycji (stąd okładka filmowa do książki) i muszę przyznać, że bardzo odbiega od tego, co napisał C.S. Forester. 
Podkoloryzowane na potrzeby sprzedaży i oglądalności, parę rzeczy dodanych zupełnie od czapy, a przede wszystkim modele okrętów i cały Atlantyk w CGI. Wiecie, ja tam nie narzekam, po seansie wyszłam sobie na rufę, aby zrobić zdjęcie do tej opinii i popatrzyłam na prawdziwy Atlantyk, ale jak na produkcję z takim aktorem, jak Hanks spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. 
Do oglądnięcia i przełknięcia „Misja Greyhound” (film) jest, ale żeby się tym zachwycać to niekoniecznie. 


Wracając do książki „Misja Greyhound” to pozycja, którą powinien przeczytać każdy fan morskich historii. Moja słabość do niemieckich U–bootów, jest tak wielka, że jaki film by z nimi nie wyszedł i tak będę go oglądać, nawet jak wszyscy będą odradzać. Z książkami jest tak samo. Ale jeżeli miałabym wybierać między filmem, a książką w tym wypadku to odpowiedź będzie prosta – książka. Zdecydowanie sięgnijcie po „Misję Greyhound”, bo historia Krause klimatycznie napisana, a przede wszystkim mamy w niej akcenty polskie. Nie zdradzę Wam jakie, ale od siebie napiszę, że kiedy je dojrzałam to uśmiech sam się na twarzy pojawił. „Misja Greyhound” to warta przeczytania książka. Mam też nadzieję, że wydawnictwo Zysk ma w planach znacznie więcej pozycji, napisanych w morskich realiach. 

Za książkę dziękuję

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com