„Dlaczego nosisz te barwy wojenne, Skrzacie?”
Tillie Cole nie trzeba nikomu przedstawiać. Autorka zaskarbiła sobie miłość fanek swoją serią „Kaci Hadesa”, która jest dostępna u nas w Polsce. Słyszałam nawet głosy, aby seria o „Katach” nigdy się nie kończyła. Autorka napisała także inną serię „Słodki Dom”, której trzeci (a w zasadzie drugi) tom, czyli „Słodki Upadek” już możemy przeczytać.
Wszyscy myślą, że jeżeli jesteś cheerleaderką, to masz w życiu farta większego, niż sam Bóg. Każdy gracz akademickiej drużyny, obojętnie jakiego sportu chce cię znać, chociaż nie zawsze sprowadza się to do prawdziwej przyjaźni. Czasem chodzi po prostu o seks.
Lexington Hart po przerwie od nauki i bycia cheerleaderką, wraca na uniwersytet i do drużyny, która podczas każdego meczu dopinguje Alabama Crismon Tide, w której gra sławny Romeo Prince. Ale oczywiście nie gra sam w zespole. Jego najlepszym przyjacielem jest skrzydłowy zespołu Austin Carillo, który dostał się do szkoły ze stypendium, aby móc rozwijać się i zostać gwiazdą futbolu. Gdy ta dwójka spotyka się pierwszy raz, nic nie wskazuje na przyjaźń, a tym bardziej na głębsze uczucie, które z tej przyjaźni się urodzi.
Ona zostawiła za sobą trudną przeszłość, do której nie chce wracać, a która czyha za jej plecami.
On pożegnał się z przeszłością, która zamykała mu drogę do przyszłości.
Czy ich poświęcenie zostanie docenione i będzie dane im być szczęśliwymi?
Po tragicznym „Słodkim Romeo” (chociaż doceniam wydawnictwo, że wydało część połówkową), przyszedł czas na kolejną część z serii. Przyznam szczerze, że wiedziałam iż ta książka będzie dobra wcześniej. Kiedy czytałam „Słodki Upadek” okazało się, że miałam rację.
Muszę przyznać, że urzekła mnie przedmowa, jaką Tillie Cole napisała, przed prologiem całej książki. Co więcej, zastanawiałam się, czy gdybym nie wiedziała tego przed lekturą, to czy bym inaczej ją odczuła, niż z wiedzą o własnych doświadczeniach autorki.
I wiecie co? Nie doszłam do żadnego wniosku, aczkolwiek dobrze wiedzieć, że to bardzo osobista pozycja od Cole.
Lexi nie uwiodła mojego serca, chociaż w dziwny sposób polubiłam tę dziewczynę. Walczyła z samą sobą, z duchem, który był niczym diabeł i ciągle podpowiadał jej, aby mu uległa. Poza życiem na uniwerku, które wcale nie należy do najłatwiejszych i wściubiającymi nosy wszędzie przyjaciółkami miała przeszłość, którą mimo że zostawiła i tak pamiętała.
Austin to bohater zdecydowanie lepiej napisany od Romeo, którego mogliśmy spotkać w pierwszym tomie, jak i tutaj. Chłopak ma swoje za uszami, ale próbuje z tego wyjść każdego dnia, a przede wszystkim, nawet jeżeli robi coś niezgodnego z prawem, robi to dla swojej rodziny. Jest w stanie ponieść odpowiedzialność za swoje czyny, byleby jego rodzina była bezpieczna.
„Słodki Upadek” to, jak do tej pory najlepsza książka z całej serii. Historia Lexi i Austina ma sens, a przede wszystkim nie jest monotonna, jak wszystkie przerabiane miliony razy romanse. Zdaje sobie sprawę, że nie jest to nic nowego, w świecie książek, ale przedmowa od autorki, tutaj robi naprawdę ogromną zmianę w odbiorze całej pozycji. Jeżeli podobnie jak ja „Słodkiego Romeo” uznaliście za odgrzewany kotlet, to mogę Wam napisać, że „Słodki Upadek” Was zaskoczy i naprawdę warto przeczytać tę pozycję.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu