„Pani Dymu” - Laura Sebastian


Przedstawiam Wam nową królową. 


Wprawdzie już w „Księżniczce Popiołu”, Theodosia była królową, ale dopiero w drugim tomie, czyli „Pani Dymu” dziewczyna zaczęła walczyć o swoją wolność i o swój kraj, który postanowiła odzyskać za wszelką cenę. Czy kontynuacja „Księżniczki Popiołu” warta jest przeczytania?

Theodosia wydostając się z pałacu Kaisera, razem z przyjaciółmi, którzy są także jej ochroniarzami udaje się w morską podróż z księżniczką Kalistrade, która jest ciotką dziewczyny, jak i kapitanem statku, na który wszyscy się udają. Dziewczyna planuje odzyskać swoją ojczyznę, Astreę z rąk Kaisera, który rządzi żelazną ręką nad wszystkimi zdobytymi terenami. W dodatku jej najlepsza przyjaciółka, okazała się zdrajczynią i korzystają z okazji, wyszła za mąż za bezwzględnego króla. 
Theo nie jest sama w walce o ojczyznę. Zabrała ze sobą nie tylko Cienie, ale też Prinza Sorena, który jest jej więźniem wojennym. Ale czy na pewno?
Aby odzyskać ojczyznę Theo musi posunąć się do małżeństwa. Najlepiej z władcą, który jest w stanie zapewnić jej armię, mającą siły odbić jej tron i ojczyznę z rąk tyrana. 
Za namową Dragonsbane udaje się do Sta'crivero, aby tam szukać przyszłego męża i króla. 
Ale przecież królowe nie wychodzą za mąż. 
Czy Theo zdecyduje się na ten krok?

„Pani Dymu” jest znacząco rozbudowaną pozycją, jeżeli przyrównamy ją do „Księżniczki Popiołu”. Theodosia nie tylko ma problem z odzyskaniem ojczyzny i zebraniem armii, jej przyjaciele także potrzebują pomocy, a dziewczyna, będąc młodą królową z małym doświadczeniem, nie do końca wie, jak się zachować w danych sytuacjach i, jak sobie radzić z niewygodnymi pytaniami. 

Akcja tego tomu w większości rozgrywa się na statku, albo w pałacu, gdzie dziewczyna przyjmuje zalotników, którzy mają ją poślubić i dać armię w zamian, za jej rękę oraz... klejnoty magii, które są na jej ziemi. Intrygi, jakie mamy okazje poznać na dworze są na tyle ciekawe, że nie nudzą, aczkolwiek miałam wrażenie, że jest ich nieco za dużo, albo zbyt wolno się rozwijają. Niemniej jednak było to jak najbardziej do przeczytania. Szczególnie, że rozwiązanie, które wymyśliła autorka, choć oczywiste okazało się poprawne i wygodne w całej fabule. 

Laura Sebastian na medal pociągnęła wątek feminizmu w „Pani Dymu.” Theodosia na każdym kroku musiała stawiać czoła obelgom, poniżeniu i nierównym traktowaniem, które stosowali wobec niej mężczyźni. Bohaterka dała sobie z tym radę śpiewająco, a i autorkę należy pochwalić za rozwinięcie tematu. 

Nieco zmierzwiło mnie zachowanie Theo wobec Sorena. Z początku pokazywała księcia, który był kiedyś dla niej ważny, jako kukiełkę, którą można dyrygować na wszystkie sposoby. Potem jednak odzyskała w moich oczach, bo zmieniła swoje podejście do księcia. Co więcej mieliśmy okazję ujrzeć nieco wątku romantycznego, który choć się pojawił, na szczęście nie był ani trochę nachalny. 

W „Pani Dymu”, Theodosia wyrosła. Dziewczyna zaczęła podejmować świadome decyzje, wiedząc, że będzie musiała odpowiadać za skutki, które dzięki tym decyzjom wyjdą na światło dzienne. Nie ukrywam, że zyskała w moich oczach, chociaż to jeszcze nie to, czego bym oczekiwała. Ale coś czuję, że do trzeciego tomu Theo się wyrobi. W sumie to nie tylko ona, bo Laura Sebastian też. Przynajmniej mam taką nadzieję. 
Jeżeli miałabym porównać pierwszy tom z drugim to zdecydowanie bardziej podobał mi się drugi tom. Nie dość, że jest bardziej dorosły to i zakończenie wyszło naprawdę ciekawie. 
Czekam na trzecią część, bo coś czuję, że dopiero tutaj Theo pokaże prawdę o sobie samej i w końcu dorośnie do miana Królowej Astrei, którą powinna być. 

Za egzemplarz do opinii serdecznie dziękuję

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com