„Dirty Sexy Player” - Laurelin Paige


Weston ma już własną historię. Kiedy więcej Donovana?


Już od dawna mam tę pozycję na czytniku, ale nie mogłam się za nią zabrać. W końcu nie mając kompletnie nic na oku do czytania, przeprosiłam się z czytnikiem i zasiadłam do historii, nazwijmy to pobocznej od „Dirty Filthy Rich Men”, która opowiada o samym Westonie Kingu. 

Zanim zacznę... przyznam szczerze, że nie wiem, jak mam Wam to opisać. Zapewne wielu z Was nie czytało tej serii, bo nie ma jej jeszcze w Polsce, a nie chce zepsuć Wam radości z czytania. Może zróbmy tak, podlinkuje Wam poprzednie części: 
Jak przeczytacie, to wróćcie tutaj. 
Będziecie bardziej w temacie. 

Weston King jest jednym z założycieli Reach.inc razem z Donovanem Kincaidem, który wiedząc, że w firmie Dyson Media władza została przekazana do rąk córki, zmarłego prezesa, która, aby móc sprawować rządy w fimie musi... wyjść za mąż. 
Donovan wpada na przebiegły plan i proponuje jej małżeństwo. Oczywiście nie ze sobą samym, bo jak twierdzi „nikt w to nie uwierzy”, ale ze swoim wspólnikiem Westonem. 
Spotykają się w gabinecie w firmie i Nate razem z Donovanem stawiają młodego Kinga przed faktem dokonanym rzucając mu pierścionek na stół i dyktując wytyczne.
King z początku nie chce się zgodzić na ten chory układ, ale kiedy poznaje Elizabeth, jego zdanie zaczyna się zmieniać. Ponadto Donovan też ma na niego haka, którego lekkim szantażem wykorzystuje i końcem końców związek Westona i Elizabeth zaczyna istnieć, a młodzi przygotowują się do ślubu.
Fałszywego ślubu.
W pewnym momencie gubią się w kłamstwach i prawdzie, a na Westona spada wiadomość, której nawet nie mógł przewidzieć wcześniej.

Już na facebooku napisałam Wam, jaka byłam zła. 
Myślałam, że „Dirty Sexy Player” to książka jednotomowa, a czytając zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno. Moje wątpliwości zostały rozwiane samą końcówką, przez którą byłam wściekła, a dzień później zobaczyłam okładkę drugiego tomu tej historii. Także macie wiedzę na przyszłość – „Dirty Sexy Player” ma kontynuację. 
Ja tej wiedzy nie miałam, a szkoda. 


Laurelin Paige nie wychodzi z formy. Nie od dziś uważam, że seria „Dirty” (to nie jest cała nazwa, ale główny jej człon, więc tak będę wołać) jest lepsza, niż „Uwikłani”, którzy przecież też są świetni. 

W tej pozycji mamy dominacje Westona, który nie jest moją ulubioną postacią. Ale mój głód Donovana także został nasycony i po raz kolejny zakochałam się w nim bardziej, niż dotychczas. 
Dodatkowo autorka ponownie połączyła całość swoich książek, gdyż bohaterowie spotykają się w sławnym już The Sky Launch, gdzie mamy okazję spotkać Gwen. Jest także wzmianka o Alaynie, która siedzi w domu (nie napiszę dlaczego), co od razu zwróciło moją uwagę, że ta historia dzieje się po „Fixed Forever”, ale gdzieś pomiędzy „Dirty Filthy Men”, a „Dirty Filthy Love”. W każdym razie za umiejscowienie i ogarnięcie tych wszystkich niuansów, które wprawne oko fana zauważy, Laurelin Paige zasługuje na złoty medal. 


„Dirty Sexy Player” to historia, w której główni bohaterowie pokazują rogi i robią sobie na złość, mimo że nie powinni – ku dobra misji. Ciekawą rolę odgrywa tu Sabrina, znana z „Dirty Duet”, a zakończenie jest okrutne, kiedy nie ma się kolejnej części. 
Mam nadzieję, że autorka zrobiła mi taką niespodziankę ostatni raz, bo nie wytrzymam. 

Kończąc, fanom oczywiście polecam. Ci, którzy nie mogą się przekonać do „Uwikłanych” niech czekając na cud i polskie wydanie, bo cała seria „Dirty” warta jest przeczytania. 
A jak pokochacie Donovana, to możecie od razu go odkochać, bo jest zajęty na amen przeze mnie. 

Za egzemplarz dziękuje autorce - Laurelin Paige

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com