New Adult pod piórem Królowej Dramatów!
Ostatnimi czasy mamy okazję poznawać K.N. Haner na podstawie innych gatunków. Najpierw thriller „Nieczyste więzy”, w którym autorka pokazała, że potrafi napisać dobrą książkę nie będącą erotykiem, a teraz mamy możliwość sięgnąć po New Adult w jej wykonaniu.
Czy „Rysunkowy chłopak” naprawdę jest tylko rysunkowy?
Diana Sullivan jest przeciętną dziewczyną, która wychowana w mocno wierzącej rodzinie stała się także szarą myszką, nie mającą zielonego pojęcia, jak obchodzić się z mężczyznami. W przeciwieństwie do niej, jej przyjaciółka Chanel, która nosi ksywę Loli jest jedną z najbardziej rozrywkowych osób, jakie Diana miała okazję poznać. Obie dziewczyny wynajmują małe mieszkanko i uczęszczają razem do Akademii Sztuk Pięknych i Komunikacji w Provo w Utah.
Diana straciła wiele z życiowej radości, kiedy pół roku wcześniej, w wypadku zginął jej brat bliźniak David. Dziewczyna wycofała się i zamknęła w sobie, chociaż czasami Loli udawało się wykrzesać z niej coś więcej, niż łzy. Pewnego dnia przyjaciółki na zajęciach miały rysować Vincenta Greena, kapitana akademickiej drużyny rugby i marzenie każdej dziewczyny na uczelni. Do rysunku jednak nie doszło, gdyż ich model, wjechał w tył samochodu Diany, który dostała od rodziców. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że Di znajdowała się w środku, a wskutek uderzenia jej nadgarstek doznał urazu, który trzeba było sprawdzić rentgenem.
Green czując się zobowiązany do pomocy poszkodowanej zawiózł ją do kliniki swojego ojca, aby tam wszystko odbyło się szybciej.
I to właśnie tam spotkała starszego brata Vincenta – Ryana, który zawrócił jej w głowie.
Nie na długo, bo Denis czekał na swoją chwilę, a Ryan miał nierozwiązaną sprawę, która dla Diany była hamulcem w ruszeniu do przodu.
Przeczytałam w swoim życiu dużo książek z gatunku New Adult i każda z nich była do siebie w jakiś sposób podobna. „Rysunkowy chłopak” to lektura inna, niż to, do czego wcześniej zostałam przyzwyczajona w tym gatunku. Jest to historia zdecydowanie bardziej rozbudowana, niż mogła bym się tego spodziewać.
„Ważył
każdy
ruch, każdy
gest. Wyczucie z jego strony
dawało
mi poczucie bezpieczeństwa
i sprawiało,
że
wszystko,
co
złe,
odchodziło
gdzieś daleko.
Otoczył mnie
miłością
i
czułością.
Bezwarunkowo, bo tak naprawdę
nie oczekiwał
niczego
w zamian. Wiedziałam,
co mogę mu
podarować
oprócz
swojego serca, i zamierzałam
to zrobić.
Potrzebowałam
po
prostu czasu, a on ten czas mi dał.”
Zaczynając od początku, Kasia wrzuca nas, już na samym początku w ciężką sytuację Diany, która nie może pogodzić się ze śmiercią brata bliźniaka. Dziewczyna każdego dnia płacze, rozpacza za bratem, który śni jej się po nocach i nie ma ochoty wstawać rano, aby pokazać się ludziom. Nie ukrywam, że na starcie cholernie mnie to irytowało. Di ciągle była zdołowana i od razu nadałam jej przezwisko „płaczka”. Potem jednak, w miarę rozwijania się fabuły, zaczęłam czuć jej sytuację. W końcu bliźnięta są w jakiś tajemniczy sposób połączone i tylko one wiedzą, co znaczy odczuwać brak drugiego. Okej, przełknęłam to i poszłam dalej.
Wiedziałam, że Kasia lubi utrudniać życie swoim bohaterom, ale to, co dostałam na końcu „Rysunkowego Chłopaka”.... TO BYŁA MIAZGA!
A Diana po przeżyciu wydarzeń opisanych w fabule jednocześnie mnie irytowała i nie irytowała swoim zachowaniem.
Chyba pierwszy raz w życiu miałam coś takiego, że bohater i koi, i wkurwia. No serio.
Ryan to „do rany przyłóż” chłopak. Starał się pomóc Dianie wyjść do ludzi i otworzyć się na świat. Fakt, utrata bliźniaka jest bolesna, ale życie dla drugiego toczy się dalej i trzeba z niego korzystać póki można, bo nasz los jest przecież ulotny. Polubiłam go, chociaż czasami miałam wrażenie, że był zbyt nachalny wobec Diany.
A jeżeli chodzi o Denisa... od początku za nim nie przepadałam, a okazało się, że w sumie był inny, niż go oceniłam. Ale tego dowiecie się, jak przeczytacie tę książkę.
„Rysunkowy Chłopak”, jak na New Adult nie jest łatwą pozycją. W sumie ani Ginger Scott, ani Jay McLean, których jestem fanką, nie kopią (tak mocno) w tyłek swoich bohaterów.
Tutaj... tutaj Dianie naprawdę można współczuć, bo przeżyła bardzo dużo.
ALE!
Ale zakończenie tej książki dosłownie położyło mnie na łopatki. Kiedy przeczytałam ostatni rozdział, moje oczy były jak pięciozłotówki, a szczęka opadła do ziemi. W życiu, mówię Wam (w sumie to piszę). W ŻYCIU nie będziecie w stanie przewiedzieć tego, co dostaniecie!
Rany boskie, to było po prostu zajebiste.
Kończąc „Rysunkowy Chłopak” to książka, którą musicie przeczytać, jako fani K. N. Haner. Więcej, jeżeli jeszcze nie mieliście spotkania z tą autorką, to możecie zacząć od tej pozycji i nie zawiedziecie się. Muszę przyznać, że w moim osobistym rankingu książek Kasi, ta pozycja plasuje się bardzo wysoko. Chociaż nie ukrywam, że to seria „Na Szczycie” jest moim faworytem, z racji mojego, albo w sumie moich dwóch mężów, których tam mam.
„Rysunkowego Chłopaka” polecam Wam całym serduszkiem. A ostrzegając, co większych wrażliwców... przygotujcie sobie chusteczki.
Za egzemplarz dziękuję