[ Manga, też książka ] „W stronę lasu świetlików” | Yuki Midorikawa


Jak „pocić oczy” to na całego.


Kojarzycie film anime „Hotarubi no Mori e”? 
Jak znam życie to pewnie nie. 
Pewnego dnia, kiedy nudziłam się okrutnie postanowiłam obejrzeć właśnie to anime, a kiedy skończyłam siedziałam smutna, zapłakana, a moje serce było w strzępach.
Dowiedziałam się ostatnio, że wydawnictwo Waneko, wydało mangę właśnie o tej historii. 
Zgadnijcie, kto lubi się katować?
Tak, dobrze typujecie.
Ja. 

„W stronę lasu świetlików” to manga, z trzema krótkimi opowiadaniami. No dobra, czterema, ale jedno to dodatek do tytułowego opowiadania.
W każdym z nich spotykamy się z innymi bohaterami, ale za to tak samo przeżywamy historie zawarte w rysunkach Midorikawy. 
Skupię się na najpiękniejszym opowiadaniu, czyli właśnie „W stronę lasu świetlików”, bo jeżeli nawet nie zechcecie przeczytać tej mangi, to chociaż obejrzycie to anime. 

Hotaru uciekła dziadkowi i zgubiła się w lesie, w którym gdyby wierzyć dorosłym z wioski grasują duchy. Będąc małą dziewczynką siedziała na trawie smutna i zagubiona i to właśnie wtedy pierwszy raz ujrzała Gina. Chłopak podszedł do niej, a kiedy ta chciała przytulić się do niego uradowana, że ktoś pomoże jej wrócić do domu, zderzyła się z ziemią. Gin widząc jej nieudolne próby przytulenia go, zapowiedział, żeby nie ważyła się go dotknąć, bo zniknie. Tak po prostu.
Wytłumaczył jej, że jest duchem, który ma ludzką postać, a kiedy Hotaru zapytała się dlaczego nosi maskę, mruknął że chce się poczuć jak duch tego lasu. 
Dziewczynka zaczęła odwiedzać Gina, najpierw codziennie, potem gdy zaczęła szkołę co lato, aż w końcu dorosła i zrozumiała, że przywiązała się do tajemniczego Gina z lasu bardziej, niż sądziła. 
Gin chcąc z nią porozmawiać, zaprosił ją na festiwal demonów, który odbywał się w lesie i tam, kiedy miał powiedzieć jej coś ważnego dotknęło go ludzkie dziecko.

Jeszcze nie udało mi się przeczytać tej mangi bez ściśniętego serca. Autorka wie jak grać na emocjach i udaje jej się to wprost perfekcyjnie. 
Pozostałe dwa opowiadania są nieco słabsze od tytułowego, ale także miło się je czyta. Opowiadają o pięknych i delikatnych historiach, które może nie kroją serca na żywca jak „W stronę lasu świetlików”, ale też jest ciężko podczas czytania. 



Takiej kreski, jak w tej mandze to jeszcze nie spotkałam. Momentami wygląda na niedopracowaną, ale taki jest zamysł autorki. Ma być delikatnie, niemalże niezauważalnie. Mamy też tutaj dużo rysunków otoczenia, szczególnie lasu w pierwszym opowiadaniu, który także pomaga nam skupić się na całej mandze. 

„W stronę lasu świetlików” to manga, którą każdy fan powinien posiadać w swojej biblioteczce. Warto też do niej wracać czasami, aby przypomnieć sobie te piękne historie. Jest to raptem jeden tomik, który zabiera nas w podroż pełną miłości i pasji, ale też ogromnej niepewności. Cieszę się, że w końcu mam i ja tę mangę u siebie i wiem, że nie raz do niej jeszcze wrócę. 

Za mangę do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com