„Domniemanie niewinności: Prawo Miłości” - Whitney G.


Czy Aubrey i Andrew osiągną kompromis? 


Pierwsze dwie części serii „Domniemanie Niewinności”, były bardzo cieniutkie, przez co można je było przeczytać obie w kilka godzina. Trzecia część ma już rozmiar normalnej książki, na trzysta stron i kończy historię Alyssy i Thoreau. 
Pytanie tylko, czy z happy endem?

Po wydarzeniach, jakie miały miejsce w poprzednich tomach Andrew jest całkowicie spalony u Aubrey. Dziewczyna nie chce go znać, stara się skutecznie utrudnić mu życie, a mimo to dalej pisze do niego smsy i mejle, gdyż ma nadzieję, na powrót rozumu Andrew, który najwyraźniej postanowił zrobić sobie urlop. Mężczyzna jest jednak nieugięty, co więcej sprawa sądowa z jego żoną zaczyna nabierać tempa i rozwód zostaje osiągnięty. Po wielu latach walk w sądzie. 
Aubrey mając złamane serce, zaczyna zaniedbywać balet, o którym marzyła i walczyła o niego, tak długo. Jej instruktor daje jej dobrą radę i szansę na karierę w NY, gdzie z grupy baletowej odeszło dużo osób i szukają nowych, chętnych duszyczek do przesłuchań, a potem do samych sztuk. Dziewczyna po kolejnym durnym tekście Andrew, mimo bólu serca, nie waha się i opuszcza Durham, rezygnując ze stażu prawniczego. 
Dopiero w Wielkim Jabłku odnajduje siebie.
Andrew zaś dopiero, kiedy Aubrey wyjeżdża ma szansę zrozumieć prawdę. 
Niestety los chce, aby mężczyzna pojawił się jako świadek w starej sprawie, która powinna już dawno być rozwiązana. 
Jedzie zatem do NY, nie tylko, aby rozwiązać stare porachunki, ale też, aby zdobyć jeszcze raz Aubrey. 
Teraz już naprawdę. 

Lubię Whitney G. za jej humor, jaki pokazuje w swoich książkach. Jake z „Turbulencji” dalej jest moim ulubieńcem, jeżeli chodzi o ripostowanie, ale Andrew także ma w sobie coś, co sprawia, iż podczas lektury ciągle miałam uśmiech na ustach. 
Czasami przeradzał się w śmiech. 

Trzecia część „Domniemania Niewinności” to zamknięcie historii Andrew i Aubrey, które z początku, wcale nie przypomina zamknięcia. Wręcz przeciwnie, ciągle mamy wojnę między głównymi bohaterami i trwa ona tak długo, że gdybym wcześniej nie wiedziała, jak skończy się ta książka, z racji czytania jej w oryginale, to pomyślałabym, że dupa z happy endu. 

Whitney G. po raz kolejny pokazała, że pisze ciekawe, romantyczne historie, okraszone nutą humoru, a przede wszystkim (mimo ciągłego wspominania o cipkach) posiadające bardzo małą ilość samego seksu, za który należy jej się ogromny plus. 

Jeżeli postawimy koło siebie „Domniemanie Niewinności” oraz „Turbulencję” to dam sobie rękę uciąć, że większość stwierdzi, iż ta druga historia jest lepsza. 
W sumie to się nie dziwię, bo też bym tak głosowała. 
Chyba więcej z nas lubi pilotów, niż prawników. 
W końcu pilot ma mundur, a prawnik garnitur, a panom w garniturach to już podziękujemy.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com