Ostra książka, dla ostrych zawodniczek.
CD Reiss i jej „Marriage Games” miałam okazję czytać w oryginale, ale z racji, iż książka zawitała u nas w Polsce, postanowiłam ponownie wgłębić się w historię Adama i Diany, a przy okazji sprawdzić tłumaczenie.
Muszę przyznać, że zostałam bardzo miło zaskoczona.
„Mężczyzna
dobiera strój do miejsca i okazji. Kobieta ubiera się, by czegoś
dowieść.”
Diana i Adam od pięciu lat są małżeństwem. Czy szczęśliwym? Niekoniecznie.
Pewnego zwykłego dnia, kiedy Adam wstaje zastaje w kuchni na blacie list. List, który jest od jego żony. Opowiada ona w nim, że nie może być już z nim w związku, gdyż zwyczajnie go nie chce i dodaje, że nie ma żadnego innego mężczyzny, który byłby przyczyną tego wyznania.
Mężczyzna, zaczyna się zastanawiać gdzie popełnił błąd w ich związku. Przeszli razem przez wiele, mimo że ich małżeństwo ma krótki staż. Adam Seinbeck, będący likwidatorem wykupił podupadające, a raczej będące na skraju bankructwa wydawnictwo, które należało do ojca Diany, przejmując większą część udziałów. W dodatku, już od pierwszych chwil wiedział, że córka Barnesa będzie jego żoną.
Kobieta nie ograniczyła się do listu, wyprowadziła się, aby wrócić z prawniczką do rozwodów i z powrotem otrzymać udziały w rodzinnym wydawnictwie. Adam jednak nie ma zamiaru oddać ich za darmo. Po długich rozmowach, stawia jeden warunek swojej żonie.
Trzydzieści dni w domku, z dala od miasta i pracy.
Pokaże jej prawdę.
Prawdziwego siebie i swoje seksualne upodobania.
Diana będzie miała firmę po tych trzydziestu dniach całą dla siebie, bez utraty pieniędzy.
Pytanie tylko, czy kobieta odważy się poznać swojego prawdziwego męża, z którym spędziła pięć lat swojego życia?
„Kochałem
ją. Chciałem ją kochać. Potrzebowałem ją kochać, a z chwilą,
kiedy uklęknie, będzie dla mnie zerem.”
Pierwsze na co zwróciłam uwagę podczas czytania to bardzo dobre tłumaczenie całej książki. Musze przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. CD Reiss nie pisze lekkich książek. Są one nabuzowane seksem i pożądaniem, a żeby przekazać to co autorka ma na myśli, trzeba się nieźle nagimnastykować w tłumaczeniu. Powiedziałabym (napisałabym), że należy postawić się w roli bohaterów, aby odczuć ich emocje. Pani Monika Skowron zrobiła to wprost wyśmienicie i tutaj stawiam pierwszego dużego plusa.
Dwa to bohaterowie.
W końcu nie mamy szarej myszki i przystojnego milionera!
Mamy małżeństwo, które się rozpada.
Mamy kobietę, która odkrywa na nowo samą siebie i swoją seksualność, dzięki swojemu mężczyźnie.
Dojrzałą kobietę, która przeżyła wiele załamań podczas swojego krótkiego życia.
Mamy też mężczyznę, który stawał na głowie, żeby ukryć swoje upodobania i nie zawieźć małżeństwa i kobiety, którą naprawdę kocha.
Mężczyznę, który starał się zdusić w sobie bycie dominantem.
Postaci Adama i Diany są rozbudowane, możemy wyczuć ich emocje i napięcie, jakie między nimi rodzi się podczas pobytu ze sobą. Zaprzeczenia w głowie, które podpowiadają całkiem coś innego, niż myśli serce. Drugi plus należy się zdecydowanie.
„To
co sadziłem, że ukryłem, pozostało zawsze odkryte.
To, co
myślałem, że posiadałem, nigdy nie było moje.”
Jako trzeci punkt, który jest ostatnim plusem to seks.
CD Reiss, wie jak napisać sceny BDSM, które są ostre, czasami brutalne i niesamowicie rozbudzające wyobraźnię. Nie jest to słodka sieczka seksu między dominantem, a uległą jaką znamy z Greya. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu, zero sprzeciwu, pełna uległość, poznawanie swojego ciała. Zdecydowanie jest to książka dla odważnych czytelniczek, których nie będzie boleć psychicznie dominacja mężczyzny nad kobietą. Także, jeżeli czytaliście coś podobnego i wydało Wam się za mocne to odradzam tę pozycję. Dla mnie prawdziwe pokazanie takiego sposobu uprawiania miłości jest trzecim i ostatnim plusem.
Podobało mi się też to, że autorka opisała więcej historii bohaterów z perspektywy Adama. Pokazała nam jego przemyślenia, zrozumienie całej sytuacji w jego małżeństwie i to, jak odbiera swoją żonę przed i po wszystkim.
„Świat
w którym żyjemy, nie został stworzony do miłości. Wymyślono go
dla intensywnych doznań, bólu, przyjemności, kurtuazji i rytuału.”
Tak, jak wspominałam wyżej, „Małżeńska gra” nie jest książką dla kobiet, które mają problem z wyimaginowaną dominacją mężczyzn w literaturze. Oczywiście wiadomym jest fakt, że seks BDSM jest czymś całkowicie normalnym w naszym życiu, a pary które go uprawiają mają do siebie pełne zaufanie i są wprawione we wszystkie procesy, jakie podczas takowego stosunku zachodzą. Zatem, jeżeli boli Was uległość kobiet w książkach, albo nie lubicie za mocnych klimatów sypialnianych to śmiało, możecie sobie odpuścić tę pozycję. Osobiście polecam, bo jest to bardzo dobrze napisana historia małżeństwa z problemami i odkrywaniem siebie na nowo.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuje wydawnictwu