W końcu kiedyś trzeba...
Ja wiem, że jest prawie połowa maja, a u mnie podsumowania nie widać. A Wy wiecie dlaczego tak jest, bo widzicie po częstotliwości wrzucanych recenzji, że mam ich tak dużo, iż podsumowanie muszę gdzieś upchać między nimi.
Staram się to jakoś ogarnąć, ale nic nie mogę poradzić na to, że czytam szybciej, niż mijają dni (wcale nie jest mi smutno).
W ubiegłym miesiącu dostałam pokaźne paczki od wydawnictwa Kobiecego, Waneko oraz Kotori. Nie będę wklejać Wam zdjęcia, które widzieliście na facebooku, bo nie widzę w tym sensu, dlatego aby już nie przedłużać po prostu przejdę do książek, przeczytanych w kwietniu przez moją skromną osobę i wyłonienie tej najlepszej i najgorszej.
W kwietniu udało mi się otrzymać rekomendację i patronat na książce „Fallen Crest: Rodzina” od Tijan, której serię uwielbiam, a także na sławetnym „Kane'ie” L.A.Casey dostałam patronat. Mam nadzieję, że z miesiąca na miesiąc będzie coraz więcej sukcesów, tego mojego małego bloga, aczkolwiek już mogę Wam zdradzić, że w maju będzie gorąco. Na blogu pojawiło się dwadzieścia postów, z czego jeden był troszkę inny, gdyż opisałam Zagraniczną współpracę recenzencką, od podstaw.
Według moich tajnych wyliczeń ( żartuję, to tylko Excel), ponownie udało mi się przeczytać osiemnaście książek w kwietniu. Wyszło to w sumie 5300 stron. Wynik identyczny jak w marcu, zatem jestem zadowolona. Mam teraz dość wysoko podniesioną osobistą poprzeczkę i muszę Wam się przyznać, że jak w którymś miesiącu przeczytam mniej, niż w marcu, czy w kwietniu to będę bardzo niepocieszona. Szczerze to zastanawiam się, czy jakbym brała udział w tym wyzwaniu „Przeczytam ile mam wzrostu” to czy już bym je zakończyła, czy jeszcze nie. Teraz to już po „ptokach” i nie dowiem się, jaki byłby wynik.
Nie liczę ile mang do tych książek doszło, bo całkiem by mi włosy stanęły dęba od ilości. Poprzestańmy zatem na książkach.
Wiele z tych książek, które ujrzycie na grafice poniżej nie ma jeszcze swoich recenzji na blogu, ale „kiszą” się one w wersjach roboczych i czekają na swój czas. Dlatego, jeżeli coś Was zainteresuje, czego jeszcze nie ma to piszcie w komentarzach, a ja czym prędzej wrzucę tego moją opinię.
Najlepsze książki miesiąca: „Zapomnij o mnie” K.N.Haner oraz „Marionetka” Amo Jones. Jest na co czekać, możecie mi wierzyć i w przypadku pierwszej, jak i drugiej pozycji.
Najgorsza książka miesiąca: Zdecydowanie i definitywnie „Ta dziewczyna” Colleen Hoover. Chyba nigdy nie przestanę się cieszyć, że już jestem po lekturze tego badziewia.
To by było na tyle. Szykuje się na Targi Książki w stolicy w maju. Mam nadzieję, że uda się dotrzeć i nic po drodze mi nie wypadnie, zatem jakby ktoś chciał to walić drzwiami i oknami do mnie, to można się poszwendać razem po straganach na stadionie. Aczkolwiek od miesiąca obiecuje sobie, że jadę tam tylko pospacerować, a nie kupować książki (okłamuj się dalej).
Czytaliście jakieś książki z mojego podsumowania? Jaka jest Wasza opinia o nich? Piszcie koniecznie w komentarzach!