Mang yaoi nigdy dość, szczególnie w takim wydaniu.
Byłam zaskoczona paczką od wydawnictwa Kotori i ilością mang, która w niej była. Zaskoczona, ale szczęśliwa, bo kiedy nie mam ochoty patrzeć na książki (a aktualnie, w ilościach premier, które ciągle wychodzą, zaczynam mieć dosyć) sięgam właśnie po mangi, aby zrelaksować mózg i odpocząć od ciągłego tekstu. W końcu tutaj są OBRAZKI! (rysunki, bądźmy poważni).
Kisaragi zabiera nas do Neo-Tokio. Mamy rok 107 nowej ery. Ludzkość, znudzona chorobami i innymi bakteriami zaczyna tworzyć nanomaszyny. Nazywane inaczej suprabiotykami, które udoskonalają ludzkie ciała i umysły. Hajime Tsukumo jest rekrutem w czwartej dywizji Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Chłopak został przeniesiony prosto z drogówki, awansem tutaj, z racji braków kadrowych. Nie jest zadowolony z rzucenia na głęboką wodę, ale chce spróbować, bo liczą się dla niego pieniądze. Przez hospitalizację matki musiał zaciągnąć kredyt i wpadł w długi. Chce teraz wszystko spłacić, zatem awans i większa pensja są dla niego jak plaster na ranę. Hajime zostaje opiekunem przystojnego i tajemniczego Szubiennika o nazwie Zero-Jeden. Mężczyzna ten nie pamięta swoich danych osobowych, wspomnień i przeszłości. Jedyne co wie, to ile czeka go odsiadki, czyli pięćset lat. Nie ma pojęcia jednak, za co ma tyle odsiedzieć. Program do którego przystąpił „Szubiennik” polega na ściganiu przestępców w mieście, a każde kolejne aresztowanie skróca wyrok więźnia pracującego dla służb bezpieczeństwa.
Okazuje się jednak, że Zero-Jeden jest nie tylko tajemniczy, ale też opiekuńczy, a wraz z opieką nad partnerem łączy się trudna i smutna historia, którą mężczyzna przeżył. Obaj zaczynają ze sobą współpracować i choć z początku jest ciężko, wszystko pomału zaczyna się klarować. Do tego stopnia, że Hajime, razem z Zero-Jeden zamieszkują razem apartament dany im przez dowódcę. Młody rekrut poznaje inne pary nadzorców i szubienników, dowiaduje się o ich słabościach, kiedy zużyją zbyt dużo energii nanomaszyn.
Małe płotki są tylko początkiem prawdziwych trudności.
Rzeczywisty wróg, czeka na odpowiedni moment, aby uderzyć.
I dopiąć swego.
Bardzo, ale to bardzo śmierdziało mi podczas czytania tej mangi „Psycho Passem”, którego jestem ogromną fanką, co zresztą doskonale wiecie. Mimo że cała struktura tej mangi jest inna, postaci są zupełnie różne, to zamysł odpracowywania kary i pracowania kryminalistów w służbach bezpieczeństwa jest taki sam. Nie narzekam, jeżeli o to Wam chodzi, ale chciałam zwrócić na to uwagę. Nie dziwcie się potem, że macie wrażenie, iż czytaliście coś podobnego.
Postaci są kluczem tej mangi. Fabuła także wciąga, ale jednak nie ona jest tutaj najciekawsza. Stosunki Hajime i Zero-Jeden są dość specyficzne, szczególnie myśli młodego rekruta, które możemy poznać podczas lektury. Dodatkowo Kisaragi pokusił się o wprowadzenie innych par pracujących podobnie jak głowni bohaterowie i tym oto sposobem poznajemy inteligenta i nerda komputerowego, który do pary otrzymał przystojnego mięśniaka. Albo olbrzyma, z małym chłopcem, który stara się nie rzucać w oczy. Nie będę oryginalna, kiedy napiszę, że to szubiennicy są bardziej seksowni, niż nadzorcy. W końcu dostali za coś wyrok, a dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców... chyba, że mają oni inne preferencje odnośnie płci.
Zero-Jeden niewątpliwie jest najciekawszą postacią w fabule. Z zewnątrz zimny drań, a kiedy Hajime jest w niebezpieczeństwie mężczyzna potrafi rzucić wszystko, aby pomóc swojemu nowemu przyjacielowi. Jestem bardzo ciekawa całej tej otoczki niewiadomej o przeszłości Zero-Jeden i mam nadzieję, że kolejne tomy „Hanger” będą wychodzić szybko, bo ciężko tak czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Kreska jest przyjemna, wiele razy zatrzymywałam się, żeby po prostu popatrzeć (szczególnie na Zero-Jeden). Mangę chciałam sobie dawkować, ale wyszło jak zwykle i pochłonęłam dwa tomy w jeden dzień, a teraz pozostaje mi tylko ubolewać, że nie mam dalszego ciągu tej historii.
Czekam zatem na kolejne części „Hanger: Szubiennik”, nie tyle żeby popatrzeć na głównych bohaterów, co też dowiedzieć się jak uczucie między nimi się rozwija i co dalej z fabułą. Drugi tom zostawił mnie z wieloma znakami zapytania w głowie i nie wiem teraz, co począć.
Za egzemplarze do recenzji dziękuję wydawnictwu