Po wciągającej pierwszej pozycji autorstwa Ursuli Poznański stwierdziłam, że koniecznie sięgnę też po kolejną książkę z serii Beatrice Kaspary. Myślałam, że już mnie nie zaskoczy.
Nie będę pisać ponownie mojego stosunku do kryminałów, bądź thrillerów, bo nie widzę sensu się powtarzać. Jeżeli chcecie poznać moje zdanie to odsyłam do pierwszej recenzji książki tej autorki – KLIK.
Czytając opis kolejnego tomu wiedziałam już, że będzie to całkiem inna historia postawiona przed Beą i Florinem. Do tego dochodził szpital psychiatryczny i niech wstanie ten, którego nie interesują stare szpitale, czy to zwykłe czy psychiatryczne oraz mózgi osób, które się tam znajdują.
Mnie interesują.
Okrutnie.
Beatrice Kaspary po raz kolejny została wezwana do tajemniczego morderstwa. Razem ze swoim nieodłącznym partnerem Florinem, mieli rozwikłać zagadkę śmierci jednego z lekarzy, który pracował w Szpitalu Psychiatrycznym Slazburg Nord. Byłaby to rutynowa sprawa, gdyby nie to, że w ciele zabitego młodego mężczyzny było pięć plastikowych noży grzebień i długopis, które nijak nie pasowały do całej sytuacji. Po wynikach sekcji zwłok wyszło, że lekarz został dodatkowo „poczęstowany” lekami przed śmiercią.
Tylko, po co?
I dlaczego?
Nasi policjanci z wydziału kryminalnego mają ciężki orzech do zgryzienia. Kiedy próbują rozwikłać zagadkę, każda ich teoria, wali się w gruzy, wraz z kolejnym morderstwem osób, które nie są ze sobą w żadnym względzie połączone.
Prawie.
W końcu martwi zabierają swoje tajemnice ze sobą do grobu.
Okazuje się, że w szpitalu pod fałszywym nazwiskiem przebywa kobieta, której przeszłość nie była napisana w przyjemnych barwach. Wszystkie wcześniejsze wydarzenia, wryły się w jej mózg i spowodowały, że jest niema. Kiedy została znaleziona w piwnicy domu ojca, jako młoda dziewczyna przez policjantów milczała i zostało jej to do dziś. Jest niemową, ale nie oznacza to, że nie rozumie, co się do niej mówi i nie widzi tego, co się dookoła niej dzieje.
Beatrice próbuje rozwikłać zagadkę idąc wskazówkami tej kobiety, jednak nie jest to łatwe. Zaczyna zaniedbywać dzieci, przez co jej były mąż – Achim, robi jej problemy oraz chce odebrać jej dzieci. Nasza pani detektyw jest zmęczona, niewyspana i żyje na ogromnej dawce kofeiny. Wszystko zaczyna ja przytłaczać, a jedynym światełkiem w tunelu jest… Florin. Między dwojgiem dorosłych ludzi pracjących ze sobą rodzi się to, na co czekałam już w pierwszym tomie. Uczucie. Głębokie i prawdziwe uczucie.
Nie mają jednak dla siebie zbyt dużo czasu, gdyż ciągle ktoś im przeszkadza.
Koledzy z pracy, albo kolejne trupy.
Wiecie co, nie wiem co mam napisać. Piszę tę opinię, będąc pełna emocji po ukończonej lekturze i jestem w wielki szoku tego, co tutaj się podziało. Wartka akcja, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Dodatkowo bohaterowie, który kibicuje się od samego początku. Problemy połączenia życia prywatnego z zawodowym oraz poznania kolejnej miłości, po nieudanym związku. To wszystko łączy się w świetną powieść, pełną rewelacji, intryg i emocji. Jeżeli szukacie thrillera, to możecie sięgnąć po „Głosy”, ale jeżeli szukacie kryminału, z wątkiem miłosnym to też będziecie zachwyceni. Nie wiem jak Ursula Poznański to zrobiła, że napisała książkę łączącą wszystkie elementy, jakie Czytelnik mógłby wymagać od lektury, po którą sięga, ale zrobiła to w mistrzowski sposób. Mnie osobiście zmiażdżyła i z utęsknieniem wypatruje kolejnej jej książki w naszym języku.
„Tam, gdzie
głosy, tam też są ludzie.
I tam, na dole, dokąd prowadziły schody, też byli ludzie.
I głosy”
Wam, zaś podobnie jak przy „Polowaniu” polecam z całego serca także i tę pozycję. Nie zawiedziecie się, bo nie ma tutaj mowy o nudzie, albo przewidywalności. Tym razem także nie wiedziałam, kto zabił, choć typowałam postać, którą i główna bohaterka jak się okazało z początku podejrzewała. Wyszło całkowicie inaczej, co zwaliło mnie z nóg. Chyba mój instynkt do zabójców został zniszczony, albo po prostu stwierdził, że się obraził po tym jak odstawiłam kryminały na długi czas.
„Głosy” to książka, która Was zaskoczy i długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. Możecie mi wierzyć.
Za możliwość przecztania serdecznie dziękuję wydawnictwu