„Zasada Dixon” - Elle Kennedy


Sąsiedztwo.

Wydawnictwo Zysk i s-ka kontynuuje wydawanie książek Elle Kennedy w Polsce. „Zasada Dixon” czyli drugi tom trylogii „Campus Diares” właśnie powitał nasze książkowe półki. Z racji, że czasami lubię przeczytać sobie sportowy romans, to postanowiłam sięgnąć po tę pozycję i sprawdzić, czy Kennedy nie wyszła z formy.

Tego lata Diana Dixon ma ręce pełne roboty: przygotowania do turnieju tańca, dwa etaty i były chłopak, który nie rozumie, że między nimi już naprawdę koniec. Mimo to zawsze znajdzie chwilę, żeby posłać do diabła swojego nowego sąsiada.

Shane właśnie wprowadził się do tego samego bloku i najwyraźniej zamierza zaliczyć całą drużynę cheerleaderek, której Diana jest kapitanką. Owszem, jest wysoki, przystojny i gra w hokeja, ale wkroczył na jej teren. A to oznacza jedno: trzeba ustalić zasady. Po pierwsze – żadnych imprez. Po drugie – zero flirtu z jej koleżankami. Po trzecie i najważniejsze – trzymać się z daleka od niej.

Problem w tym, że Shane ma już dość bycia w trybie „rozstaniowej terapii” po zakończeniu długoletniego związku. Kiedy jego była znów pojawia się na horyzoncie, Shane postanawia udawać, że ma nową dziewczynę. A kto lepiej nada się do tej roli niż jego zadziorna sąsiadka?

Diana nie zamierza łamać własnych zasad, ale fikcyjny związek to idealna karta przetargowa w wojnie z upartym eks. Wkrótce robi się gorąco, intensywnie i... zdecydowanie zbyt prawdziwie.*

Moi drodzy — ta książka ma prawie 600 stron! Kiedy otworzyłam paczkę, byłam w szoku, bo spodziewałam się maksymalnie czterystu. Mimo to „Zasadę Dixon” pochłania się błyskawicznie. Oczy suną po tekście same, a ubywające strony stają się zauważalne dopiero wtedy, gdy nagle odkrywamy, że więcej kartek zostało po lewej niż po prawej. A to zawsze zła wiadomość — znak, że zbliżamy się do końca.

Historia jest napisana w typowym dla Kennedy stylu: pełna humoru, przekomarzań, emocji i sportowej otoczki. Shane od początku planuje podbić serca cheerleaderek, a Diana — jako że mieszka tuż obok — wprowadza zasady, by uniknąć sąsiedzkiego chaosu.

Są tu poruszane trudniejsze tematy. Nie są szczególnie rozbudowane, ale nadają historii głębi. Oboje bohaterowie mają swoje traumy i swoje bagaże, które próbują ogarnąć. Z czasem uczą się wspierać i odkrywają, że razem działają po prostu lepiej.

„Zasada Dixon” to przyjemny sportowy romans z bohaterami, którzy nie są papierowi. Do tego humor charakterystyczny dla Elle Kennedy i naturalna, lekka narracja. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić — momentami wielowątkowość może być odrobinę przytłaczająca. Ale mimo to to naprawdę dobra książka, która gwarantuje jedno: świetną zabawę.

*opis od wydawcy

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com