Hm...
„Trylogia Griszy” od Leigh Bardugo mi się podobała, głównie dzięki Darklingowi. Zachwalana przez wszystkich „Szóstka Wron” i jej kontynuacja, nie zrobiły na mnie wrażenia, a „Królestwa Kanciarzy” to w sumie nawet nie skończyłam. Jednak będąc fanem wydawnictwa MAG i kupując ich książki dosłownie „jak podają”, na półce stanęły „Żywoty świętych”. Czymże jest ta cienka pozycja?
Zanurzcie się w świat stworzony z epickim rozmachem przez autorkę międzynarodowych bestsellerów, Leigh Bardugo, sięgając po pięknie ilustrowaną replikę „Żywotów Świętych“ – Istorii Sanktia. Zawiera ona opowieści o świętych zaczerpnięte z powszechnie uwielbianych powieści i nie tylko. Oto magiczna pamiątka ze świata griszów zaczerpnięta ze stronic trylogii „Cień i kość“, Istorii Sanktia, dar Aliny Starkov dla was. Zbiór przedstawia zarówno opowieści o cudach i męczeństwie tak dobrze wam znanych świętych jak Sankta Lizabeta od Róż czy Sankt Ilia w Okowach, jak i przedziwne, mało znane legendy Sankta Ursuli od Fal, Sankta Maradi oraz Bezgwiezdnego Świętego.*
Na „Żywoty świętych” można patrzeć dwojako. Z jednej strony jest to lektura dopełniająca Trylogię Griszy. Opowiadania o świętych, których mamy okazję poznać w trylogii są trochę na wzór mitologii (?). Mamy tutaj bohatera, który za życia zrobił coś wybitnego i tak oto został świętym.
Opowieści są bardzo krótkie, zazwyczaj dwie strony, a font, jakim są pisane jest na tyle duży, że gdyby go zmniejszych do pospolitego rozmiaru, każdy rozdział zajął by jedną stronę, czasami nawet pół.
Jeżeli sięgając po „Żywoty świetych” liczyliście na nowości, które zwalą Was z nóg, to się ich nie doczekacie. W tej książce nie ma nic, co sprawiłoby, że chciałabym do niej wrócić. Przeczytać raz i zapomnieć o jej istnieniu. Co więcej chodzi mi po głowie też skok na kasę fanów trylogii Griszy. Oczywiście nie mam tutaj problemów do naszego wydawnictwa, dobrze ze wydali tę pozycję w kraju, bo przecież czemu mamy być gorsi od innych? Bardziej chodzi mi o Bardugo, która tą książką w jakimś stopniu upodobniła się do Maas i chciała ciągnąć ile wlezie ze swojej głównej serii. Słabiutko, co jak co, ale myślałam, że Bardugo ma więcej klasy.
„Żywoty świętych” to książka, którą można przeczytać, ale nie trzeba. Jeżeli lubicie Trylogię Griszy to tutaj możecie być ciekawi tych wszystkich świętych, ale nie jest to pozycja, którą koniecznie musicie nadrabiać, bo bez niej omija Was sens historii Aliny i Darklinga. Nic z tych rzeczy. Na największe uznanie zasługują ilustracje, jakie są w tej pozycji i sposób, w jaki została ona wydana. Twarda oprawa, złote zdobienia, rozpoczynanie rozdziałów, coś pod wzór ksiąg pisanych łaciną. Jakość wykonania na ogromny plus, środek na zero, skok na kasę przez autorkę na minus.
*opis ze strony wydawcy
