Nie patrz jej w oczy.
Wydawnictwo Insignis Storylight do swojej kolekcji wydanych książek dodało „Lady Makbet” autorstwa Avy Reid. Czy retelling jednej z Szekspirowskich postaci wart jest przeczytania?
Roscille mając siedemnaście lat ma zostać Lady Makbet. Dziewczyna zostaje wyprawiona za granicę i przybywa do jedenastowiecznej Szkocji, aby poślubić tana Glamis, Makbeta. Roscille wchodzi w brutalny świat swojego męża, ale zanim ten zdobędzie jej czystość, zobowiązany jest do wypełnienia starodawnej tradycji, jaką są trzy życzenia. Kiedy młoda Lady Makbet wysyła swojego świeżo upieczonego męża na wojnę, sama zaczyna ustanawiać swoją pozycję na dworze. Drobnym oszustwem, zatajeniem prawdy i intrygami szybko zdobywa przychylność, choć jest ona wyjątkowo niestabilna. Mimo swoich mocy i planów, Roscille nie zdaje sobie sprawy, że jej mąż ma swoje spowite magią sekrety i że pewna przepowiednia uciska go niczym ciasna zbroja. Nie wie też, że jej magia ma większą moc, jest bardziej niebezpieczna i że zagrozi porządkowi świata.
Kim jest, spowita welonem Lady Makbet i dlaczego mężczyźni drżą, kiedy sięga dłonią do welonu zakrywającego jej oczy?
„Lady Makbet” okazała się dla mnie przełamaniem w czytaniu. Od dawna nie miałam większej chęci sięgnąć po książkę „do czytania”, a audiobooki zawładnęły moimi słuchawkami. Ale wydawnictwo Insignis Storylight pozycję autorstwa Avy Reid wydało w tak piękny sposób, że nie mogłam się jej oprzeć. Złote wytłoczenia, które NIE zdzierają się podczas trzymania książki. Barwione strony ze wzorem wytłoczonym na nich, a przede wszystkim rzucająca się w oczy okładka. Wszystko to sprawiło, że „Lady Makbet” jest pozycją, która zwraca uwagę czytelnika. I tak właśnie zwróciła też i moją.
Historia Roscille wciągnęła mnie w swój świat od pierwszej strony. Autorka już na wejściu do fabuły wprowadza nas do Szkocji, a atmosfera, w jakiej obraca się Lady Makbet wyczuwalna jest przez strony książki. Świat, w jakim znalazła się młoda dziewczyna jest okrutny i brutalny. Jej dwukrotnie starszy mąż, nie zamierza porzucić swoich barbarzyńskich zwyczajów, nawet wobec własnej żony. Mogłoby się wydawać, że „Lady Makbet” to retelling jednej z najsłynniejszych Szekrpirowskich czarnych charakterów, ale ta pozycja jest czymś więcej.
Autorka sprytnie wplotła w swoją opowieść wątek fantastyczny, który zazębia się z całą historią w sposób niemalże idealny. W zasadzie, gdyby nie znajomość pierwotnej „Lady Makbet” to i w te dodatki Reid był uwierzyła. Książkę czyta się lekko i szybko, a czas przy niej spędzony przemija tak szybko, że byłam mocno zdezorientowana, kiedy zamknęłam tę lekturę i zobaczyłam, że minęły ponad trzy godziny ( bo minęły, jak jedna chwila).
Nie brakuje tutaj postaci, które znamy od Szekspira, choć fakty między nimi znacząco się róźnią. Sama Lady Makbet, także jest inna, od tej pierwotnej. Jest ona postacią silną, która zamierza przetrwać w świecie mężczyzn, a kiedy trzeba udawać nieśmiałą i łagodną, nie ma w niej chwili zawahania.
„Lady Makbet” to naprawdę dobra pozycja. Ava Reid sprytnie połączyła Szekspirowską bohaterkę z wątkiem fantastycznym, a nawet i romantycznym. Jest to zupełnie nowe, odświeżone spojrzenie na klasykę, która tym razem delikatnie przybarwiona skradnie serca fanów książek fantastycznych. Moje skradła, a nawet sprawiła, że znowu mam ochotę czytać książki, a nie tylko słuchać.