piątek,11kwietnia

„Pamiętniki Mordbota (3-4)” - Martha Wells


Już wystarczy.

Pisałam Wam w opinii pierwszego tomu, że posiadając drugi, sięgnęłam po niego, kiedy skończyłam część rozpoczynającą cały cykl. Moje oczekiwania... w sumie to nie miałam żadnych oczekiwań. Miałam nadzieję, że będzie lepiej, niż było. A jak wyszło?

Mordbot jest ciągle wciągany w przygody, choć marzy o świętym spokoju, z dala od ludności i pogawędek. Nikt by przecież nie posądzał maszynę do zabijania o dylematy moralne, a android ma ich całkiem sporo. Antyspołeczna SI znowu ma zadanie, o które nie prosiła. Sprawa, przeciw zbyt wielkiej, by upaść korporacji GrayCris utknęła w martwym punkcie. Władze zaczynają zadawać coraz więcej pytań doktor Mensah o miejsce pobytu jednostki ochroniarskiej. A ukrywający się i przeprogramowany Mordbot wolałby, żeby nikt o to nie pytał.
Nie został zaprogramowany do tego, aby przejmować się, więc jego decyzja do ruszenia na pomoc istocie ziemskiej, która jako jedyna okazała mu szacunek powinna być usterką systemu. Czy aby na pewno?
Po przebyciu połowy galaktyki w celu odkrycia mrocznych szczegółów swych własnych zbrodni oraz tych, popełnionych przez korporację GrayCris, Mordbot wraca w końcu do domu, aby pomóc doktor Mensah. Chcą uniemożliwić korporacji niekończącej się misji zwiększania zysków i wysyłania kolonistów. Tylko czy ktoś uwierzy zbuntowanej jednostce ochroniarskiej?

Nadzieja matką głupich – jak zwykło się mówić. Niestety podobnie, jak w przypadku pierwszego tomu serii o Mordbocie, drugi nie okazał się wcale lepszy. Pomijam tutaj dość specyficzne tłumaczenie, ale te historie są po prostu nudne. Plusem jest to, że są też krótkie, więc idzie je przełknąć, ale przy okazji zasnąć też można. Do teraz nie mogę zrozumieć, za co autorka otrzymała nagrodę Hugo z tą serią, bo nie widzę w niej kompletnie nic, co sprawiłoby, że Mordbot powinien zostać nagrodzony.

Nie ma rewelacji. Wprawdzie też się jej nie spodziewałam, ale nie sądziłam, że ten tom będzie miał taki sam poziom jak poprzedni. Przykro. Jedyne co znowu mogę pochwalić to naprawdę ładną okładkę do tej książki, która na całe szczęście odbiega od oryginalnych, które są po prostu brzydkie. Co, jak co, ale wydawnictwo MAG wie, jak zainteresować czytelnika okładką.

Nie będę Wam więcej marudzić o tej książce. Ani o tej serii, bo trzeciego tomu nie zamierzam kupować. „Pamiętniki Mordbota” mogły być naprawdę świetną lekturą, głównie przez pomysł na fabułę i potencjał, jaki się z tym wiązał. Niestety, wyszło jak zwykle. Bez szału. Nie kupiła mnie ta historia. Nie polecę jej nikomu. Ani fanowi sci-fi, a już tym bardziej nie czytelnikowi, który dopiero zaczyna swoją przygodę z tym gatunkiem. Są lepsze książki w tych tematach, co lepsze właśnie od wydawnictwa MAG. Zatem omińcie Marthe Wells, a weźcie Raya Naylera czy Jamesa Coreya, których książki są świetne.

copyright © 2025. all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com