UFO?
Wydawnictwo Kotori ostatnio przoduje w wydawaniu mang, które są całkiem pokaźnej wielkości. Pozwólcie, że w skrócie będę używać tytuły „Dead DDD Destruction”, ponieważ pisanie całości, co chwilę w tej opinii będzie mnie dobijać. Co powiecie na kosmitów, ale bez kosmitów?
FABUŁA
Kiedy przed trzema laty nad Tokio zawisł statek kosmitów wszystko się zmieniło, choć jednocześnie nie zmieniło się nic. Statek ów pochłonął setki tysięcy istnień, co wywołało konflikt. Mimo wielu prób, nikt nie doszedł do tego, w jakiej sprawie i po co przybyli najeźdźcy, a wraz z upływem czasu, statek stał się kolejnym elementem, do którego wszyscy się przyzwyczaili. Choć sytuacja wydaje się być dość nietypowa, życie uczniów jednego z tokijskich liceów toczy się normalnym trybem. Nadal trzeba się uczyć i odrabiać zadania domowe. Młodzi ludzie zaś zajęci są codziennymi problemami i odkrywaniem, na czym polega dorosłość, przed którą niestety nie można uciec.
OPRAWA GRAFICZNA
Wydawnictwo Kotori postawiło na obwolutę, na której znajduje się główna bohaterka, zaś pod nią możemy znaleźć tytuł mangi. Mamy tutaj całkiem sporo kolorowych stron, które bardzo podnoszą jakość mangi. Kreska ostra, całkiem oryginalna, ponieważ nie skojarzyła mi się z żadną mangą, jaką miałam okazję czytać. Tekstu w dymkach momentami trochę za dużo, co nieco podnosiło mi ciśnienie, ale znacie mnie od lat. Zawsze mam z tym problem. Ogólnie, oprawa graficzna „Dead DDD Destruction” bardzo na plus, a przede wszystkim grubość tej mangi to coś, co lubię najbardziej. Uwielbiam takie grube tomiki, kiedy przyjemność z czytania trwa o wiele dłużej.
OPINIA OGÓLNA
„Dead Dead Demon's Dededede Destruction” to manga, która zaczyna się całkiem ciekawie. Młodzi bohaterowie, który próbują ogarnąć dorosłość i tajemniczy statek kosmiczny, który stał się elementem otoczenia. Jakie są szanse, że to wszystko dobrze się skończy?
Podczas czytania tego tomiku bawiłam się bardzo dobrze. Nie brakuje tutaj humoru, zaś bohaterowie choć są w młodym wieku i nie da się tego ukryć, zachowują się całkiem dojrzale. Wiadomo, że są momenty kiedy wygłupy i dziecinne odzywki występują, ale patrząc z daleka, nie można im odmówić tego, iż są całkiem dojrzali. No, nie można odmówić oryginalności idei statku kosmitów, który wisi nad Tokio. To w zasadzie najważniejszy obiekt w całej mandze i główny wątek historii. Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, jak zostanie on rozwinięty.
„Dead Dead Demon's Dededede Destruction” to nie tylko zwariowany tytuł. Pod nim kryje się niezwykle oryginalna historia, która wciąga w swój świat i nie pozwala wyrwać się z jego szponów. Jestem bardzo ciekawa kontynuacji, a wydawnictwo Kotori za te grubaśne mangi ma u mnie baaaardzo wielkiego plusa. Oby tak dalej i oby takich tomików było coraz więcej na naszym rynku!