„A Vow so Bold and Deadly” - Brigid Kemmerer


Ostatnia bitwa.

Trylogia „The Crusebreaker” zyskała wielu fanów w Polsce. Pierwszy tom rozkochał swoją okładką bardzo wiele książkowych srok, w tym i mnie. Wydawnictwo Nowe Strony nie zawiodło i wydało ostatni tom, który kończy całą trylogię. Czy Brigid Kemmerer poradziła sobie z wymyśloną przez siebie historią do samego końca?

Emberfall się rozpada, rozdarte pomiędzy tych, którzy wierzą, że Rhen jest pełnoprawnym księciem, a tych którzy są skłonni rozpocząć nową erę pod rządami Greya, prawowitego dziedzica. Grey zgodził się, zaczekać dwa miesiące, zanim zaatakuje Emberfall. W tym czasie Rhen odwraca się od wszystkich – nawet od Harper, podczas gdy ona desperacko próbuje mu pomóc odnaleźć ścieżkę wiodącą do utrzymania pokoju.
Jednocześnie Lia Mara zmaga się z trudami rządzenia Syhl Shallow łagodniejszymi metodami, niż jej matka. Kiedy po latach cieszenia się pokojem, magia została wypędzona z kraju, niektórzy z poddanych są wściekli na młodą królową, że posiada księcia władającego magią oraz scravera u swojego boku. Kiedy zbliża się czas wypełnienia ultimatum Greya, Lia Mara zadaje sobie pytanie, czy potrafi być królową, jakiej potrzebuje jej kraj. Zbliża się moment starcia dwóch potężnych królestw. Lojalność zostaje poddana wielu próbom. Śmiertelny wróg powraca.

„A Vow so Bold and Deadly” to ostateczne rozstanie z bohaterami, jakich poznaliśmy w „A Curse so Dark and Lonely”. Autorka w trzecim tomie skupiła się na Rhenie, który postanowił działać na własną rękę. To ten bohater miał tutaj najwięcej rozterek. Z jednej strony chciał walczyć i odzyskać to, co jego, z drugiej był bardzo zagubiony w tym wszystkim i nie potrafił się odnaleźć, a co gorsza nie chciał nikogo pomocy, co też sprawiało, że miałam ochotę nim potrząsnąć i powiedzieć mu „halo, nie jesteś sam, nie rób z siebie męczennika”.

Lia Mara w tym tomie pokazała się z najlepszej strony. Nie chciała podążyć stylem matki i postanowiła zupełnie inaczej rządzić Syhl Shallow, jednak jej metody także wymagały wiele pracy, aby nie doszło do buntu. Co ważne, będąc miłą i dobrą osobą, była też stanowcza i charakterna. Nie bała się przyznać do błędu i zapytać o radę. To właśnie uczyniło ją idealną królową. Patrzącą na poddanych, ale też słuchającą własnego serca.

Niemniej uważam, że autorka przesadziła z rozciągnięciem akcji. W zasadzie ta trylogia mogła być dylogią i nic by nie straciła. Trzecia część kończy całą fabułę, choć momentami było widać, że Kemmerer wycisnęła wszystko, co tylko mogła, a przy okazji wygenerowała kolejne strony. Stąd grubość „A Vow so Bold and Deadly”, czyli ponad czterysta stron.

Trylogia „The Cursebreaker” to opowieść o wielkiej walce o prawdę i siebie. Nasi bohaterowie cały czas muszą walczyć z kłodami, jakie są im podrzucane pod nogi. Za wszelką cenę chcą wykonać zadania, jakie sobie postanowili i to dążenie do sukcesu jest tutaj pokazane bardzo dobrze. W ostatnim tomie akcja nie pędzi, czasami czujemy się jakbyśmy byli na urlopie, ale zakończenie wynagradza wszystko, co w środku sprawiło, że zwątpiliśmy w tę opowieść.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com