Zakończenie!
Długo przyszło nam czekać na kontynuację „Łowców Płomienia”. Niemniej jednak wydawnictwo Niezwykłe pod imprintem Nowe Strony postanowiło zakończyć dylogię „Sands of Arawiya” autorstwa Hafsah Faizal i chwała im za to, ponieważ drugi tom tej historii to prawdziwe złoto.
Bitwa na Sharr dobiegła końca. Las Arz upadł. Choć Altair prawdopodobnie trafił do niewoli, to Zafira, Nasir i Kifah zmierzają do Krainy Sułtana. Chcą wykonać swój plan i zwrócić serca Starszych Sióstr do minaretów każdego kalifatu, co pozwoli przywrócić magię w całej krainie Arawiyi. Niestety nasi bohaterowie sojuszników mają niewiele, a możliwości wykonania zadania jeszcze mniej. Całe królestwo tonie w strachu przed Nocnym Lwem.
Podczas gdy zumra zastanawia się, jak zwalczyć największe zagrożenie dla mieszkańców, Nasir próbuje ogarnąć magię, jaka krąży w jego żyłach. Chłopak musi się nauczyć przekształcać swoją moc na broń, która będzie potrzebna nie tylko przeciwko Nocnemu Lwu, ale i własnemu ojcu, który nadal pozostaje pod wpływami wroga. Z kolei Zaifra mierzy się z zupełnie innym mrokiem, płynącym z jej więzi z Dżałaratem. Otaczające ją zewsząd głosy doprowadzają Łowczynię na skraj szaleństwa i popychają w otchłań, w którym Zafira nie śmie się nawet pogrążyć. Czas do wykonania zadania zaczyna się kończyć, a jeżeli harmonia ponownie ma zostać przywrócona, konieczne będzie poniesienie drastycznych ofiar.
„Wybawcy Gwiazd” to drugi i ostatni tom „Sands of Arawiya”. Hafsah Faizal weszła z przytupem na rynek tą dylogią, zabierając nas w arabski klimat, który nadal jest bardzo niedoceniony w książkach. A przede wszystkim niewykorzystany. Z pełną przyjemnością zanurzyłam się ponownie w tej historii i po raz kolejny żałuję, że wszystko co dobre, szybko się kończy. „Wybawcy Gwiazd” są jeszcze lepsi, niż pierwsza część.
Autorka świetnie manewruje między głównym wątkiem i zadaniem, jakie mają do wykonania nasi bohaterowie, a ich życiem prywatnym, emocjami z jakimi się spotykają i myślami, jakie nawiedzają ich umysły. Nadal jest tutaj bardzo dużo opisów, ale co innego można spotkać w pozycji, która ma blisko siedemset stron? I, jeżeli znacie mnie choć trochę dłużej wiecie, że długaśne opisy i ściany tekstu to coś, na co jestem wyjątkowo uczulona. Wyjątki stanowią te opisy, które wciągają i budują świat, a przede wszystkim sprawiają, że wyobraźnia działa na pełnych obrotach. „Wybrańcy Gwiazd” są właśnie takim wyjątkiem. Faizal pokazuje nam świat, w jakim żyją nasi bohaterowie, ale też nie lituje się nad nimi ani na chwilę. Emocje podczas lektury to coś, co nie odstępuje nas na krok.
„Wybawcy Gwiazd” to pozycja prawie idealna. Prawie, ponieważ kilka rzeczy, a przede wszystkim moment zakończenia książki osobiście bym przeniosła. Hafsah Faizal miała możliwość zostawić otwarte zakończenie swojej dylogii i pozwolić na snucie wielu wersji zakończeń, ale postanowiła ukrócić wszystko w tym tomie. Swoją drogą, wątek miłosny, który jest tutaj poprowadzony iście wyjątkowo, idealnie nadaje się na zupełnie oddzielną książkę. Być może autorka założyła sobie dylogię, a że nieco ją poniosło podczas pisania, to nie chciała już rozciągać całej fabuły na trzy tomy? Nie wiem, ale w sumie chwała jej za to, ponieważ nie wyobrażam sobie czekania na kolejną część. Dylogia „Sands od Arawiya” to opowieść pełna gorącego piasku, arabskich nocy i przygody, jaką musicie przeżyć razem z Łowczynią, Nasirem i Kifah. I może trochę z Altairem.