Uhm.
Przyznam szczerze, że o tym, iż „Lustro naszych smutków” jest trzecim tomem cyklu „Dzieci katastrofy” dowiedziałam się po fakcie, czyli po lekturze. Wtedy też zrozumiałam, dlaczego momentami nie ogarniałam, o czym autor do mnie mówi.
Każdy naród ma w swojej historii momenty, których się wstydzi. Dla Francuzów niewątpliwie jednym z tych momentów jest kampania z 1940 roku. Laureat nagrody Goncourtów – Pierre Lemaitre nie mógł przegapić okazji, aby napisać o tym książkę. Książkę, która w sposób zabawny i ciepły, nie ociekający jadem nadal rozlicza ten okres z pełną mocą.
Kwiecień 1940 roku. W Paryżu pojawiają się plotki, że Niemcy wejdą lada moment. Większość Francuzów żyje jednak swoim życiem. Młoda nauczycielka Louise Belmont próbuje się odnaleźć po skandalu obyczajowym, w który została wplątana. Pan Jules nadal karmi klientów w swojej restauracji. Desire Migault, który parał się wieloma zawodami, aktualnie próbuje swoich sił w Ministerstwie Informacji. Kapral Landrade wykorzystuje pobyt w wojsku do robienia interesów, a żandarm Fernand widzi w histerycznych działaniach władz szansę na spełnienie marzenia żony. Kiedy ogarnięta paniką Francją, pogrąża się w chaosie i mieszkańcy Paryża uciekają przed Niemcami – typy spod ciemnej gwiazdy wypływają na powierzchnię.
Rodzinne sekrety, romanse, bohaterowie, których nikt nie zauważa, nikczemnicy, w których widzi się bohaterów, burleska i tragizm, czyli la vie a la francaise w pełni.
„Lustro naszych smutków” to książka, którą odebrałbym całkiem inaczej, gdybym wiedziała, że sięgam po ostatnią część trylogii. Niestety nie wiedziałam o tym i książka Pierre Lemaitre'a przeczytałam, ale większej rewelacji i zachwytu nie poczułam. Nie ma tutaj jakiejś głębszej intrygi, za to opisana została ucieczka z Paryża w pierwszym dniu wojny. Niemniej jednak nie poczułam przyjaźni do bohaterów, byli mi oni obojętni do samego końca. Historia zaś nie została w mojej głowie na długo.
Umieszczenie fabuły podczas wojny jest trafionym motywem, ponieważ aktualnie coraz więcej książek powstaje właśnie w wojennych realiach. Nie ukrywam, że wiele z tych pozycji okazuje się być lekturami, do których warto wracać. Niestety „Lustro naszych smutków” nie trafiło do mnie tak, jakbym chciała, choć do samej pozycji nie mam żadnych uwag. Napisana jest na najwyższym poziomie literackim, a jej wnętrze także powinno wciągnąć w swój świat fanów Lemaitre'a. Właśnie. Fanów.
Pierre Lemaitre nie zauroczył mnie „Lustrem naszych smutków”. Niemniej jednak jest to pozycja, którą warto przeczytać, pod warunkiem, że znacie pierwsze dwa tomy trylogii. Myślę, że moje postrzeganie tej powieści także zmieniłoby się, gdybym spotkała się z tym autorem szybciej. Czy polecam? Decyzję zostawiam Wam, ponieważ pierwszy raz stoję na rozdrożu i nie jestem pewna, czy warto sięgnąć, czy nie po tego pisarza. Ale jeżeli czytaliście już „Dzieci katastrofy” to koniecznie dajcie znać, jak Wam się podoba cała trylogia.