„RIP. Maurice – Muchy zawsze lgną do ścierwa” - Gaet's & Montier


Czy to serio może być jeszcze lepsze?

„Rip. Derrik – Ciężko przeżyć własną śmierć” był komiksem, który od razu mi się spodobał. Wkroczyłam w ten świat pełen robaków i zgnilizny pewnie i z twardymi podeszwami butów. Wydawnictwo Non Stop Comics po raz kolejny dostarczyło mi tej świetnej historii w drugim tomie „RIP”, który tym razem opowiada życie Maurice'a, czyli najstarszego członka grupy.

FABUŁA

Maurice to zgorzkniały starzec, który tak naprawdę wcale nie ma na imię Maurice. Mężczyzna zaprasza nas do swojej szarej codzienności i opowiada, dlatego postanowił zmienić swoją tożsamość i, kogo dzięki temu może ochronić. Czy jednak mężczyzna dobrze uczynił zmieniając imię? Czy zostało mu to wynagrodzone?

OPRAWA GRAFICZNA

Drugi tom „RIP” graficznie jest bliźniakiem pierwszego. Nadal są to pełne brązów, czerni i szarości rysunki, które mają wprowadzać ponury nastrój i świetnie im to wychodzi. Nadal cały wydźwięk tego komiksu jest mroczny i pokazuje ludzi, jako osoby pyszne, pragnące dóbr materialnych, które większość chciałaby zabrać ze sobą do grobu. W tym tomie od razu wchodzimy w historię, którą kończymy zamykając cały komiks. Nie mamy tutaj żadnych dodatkowych grafik czy plakatów. Teraz, po lekturze pierwszego tomu wiedziałam, z czym przyjdzie mi się spotkać, ale okładka nadal może budzić inne skojarzenia. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Po prostu jeżeli zamierzacie czytać „RIP” to sięgnijcie najpierw po pierwszy tom.

OPINIA OGÓLNA

Historia Maurice'a to opowieść smutna. Opowieść o człowieku, który poświęcił prawie wszystko ku jednej sprawie. Historia ludzkiego życia pokazana przez pryzmat śmierci. Z jednej strony jest to thriller, z drugiej momentami wchodzimy na obyczajowe tory. Kilka razy złapałam się na tym, że dopadła mnie nostalgia i patrzyłam w komiks pustym wzrokiem, a moje myśli błądziły zupełnie gdzie indziej. Autorzy chyba mieli to w zamyśle. Przeżywamy ten komiks nie tylko na papierze, ale też w głowie. „RIP” nie jest serią dla każdego. Jeżeli jesteście wrażliwi na zgniliznę czy po prostu tematy śmierci was przerażają to nie polecałabym Wam tego komiksu. Chociaż z drugiej strony, może to właśnie przez ten cykl moglibyście przyzwyczaić się do tego, że umieranie jest naturalną kolejnością rzeczy w ludzkim życiu? Historia Maurice'a bardzo mi się podobała, a jeszcze bardziej podoba mi się to, że jest pięć części „RIP”. Z niecierpliwością czekam na kolejną.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com