Niderlandzki horror.
Wydawnictwo Albatros za każdym razem zaskakuje mnie swoimi zapowiedziami. Co więcej, nie mogę się oprzeć tym świetnie wykonanym okładkom i końcem końców decyduje się na sięganie po zupełnie różne gatunki. Tym razem padło na „Hexa”, który okazał się horrorem. I już na starcie muszę Wam coś wytłumaczyć, nie jestem człowiekiem, który lubi oglądać horrory. Te książkowe to głównie stare pozycje Stephena Kinga, aczkolwiek do większości z nich mam dziwne uczucie niepokoju. „Hex” jest jedną z tych książek, które nie działają po jej skończeniu, ale podczas lektury wywołują całą gamę emocji.
„Ktokolwiek się tu urodził, jest skazany, by zostać tu aż do śmierci.
Ktokolwiek się tu osiedli, już nigdy nie opuści tego miejsca.”
Miasteczko Black Spring w dolinie rzeki Hudson mogłoby być urokliwą atrakcją turystyczną, gdyby nie to, że nocami nawiedza je upiorne widmo. Jest to wiedźma Black Rock, kobieta, którą pochowano w siedemnastym wieku z zaszytymi oczami i ustami. Ślepe i nieme widmo wiedźmy włóczy się nocami po miasteczku, wchodząc do wybranych domów, gdzie spędza czas nad dziecięcymi łóżkami do samego rana. Wszyscy mieszkańcy miasteczka wiedzą, że kiedy wiedźma otworzy oczy, konsekwencje tego będą straszliwe.
Starszyzna Black Spring nałożyła na miasto kwarantannę. Wszystko jest monitorowane, dlatego nikt nie możę wyjechać poza tereny miasteczka, a tajemnica Black Rock musi pozostać sekretem na zawsze. Młodzi mieszkańcy mają jednak dość kontroli i więzienia. Sfrustrowani zaczynają łamać rygorystyczne reguły i ujawniają prawdę o widmie wiedźmy. Ich nieprzemyślany czyn sprawia, że do łask powracają mroczne praktyki rodem ze średniowiecza.
„Hex” to pozycja, do której potrzeba jest cierpliwość. Początek książki jest bardzo spokojny, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie „rozwleczony”. Nic się nie dzieje przez dłuższy czas, a kiedy akcja rusza, nie można się od niej oderwać. Stąd piszę o cierpliwości. Jeżeli dacie tej historii szansę i nie poddacie się na starcie, zostaniecie wynagrodzeni.
Nie czytałam poprzedniej książki Thomasa Olde Heuvelta, która pojawiła się w kraju. Niemniej po historii wiedźmy z Black Spring śmiało mogę napisać, że autor doskonale wie, jak poprowadzić fabułę, aby czytelnik poczuł niepokój. Systematyczne budowanie napięcia i bardzo mroczny klimat sprawiają, że opowieść nabiera zupełnie innych barw, a czytając ją w nocy można odnieść wrażenie, że znajdujemy się w środku całej sytuacji. A uwierzcie mi, nie chcecie poczuć oddechu niemej i ślepej wiedźmy na karku.
„Hex” to książka, która była dla mnie nowym doświadczeniem. Choć pozycja rozpoczyna się spokojnie, a im głębiej wnikamy w miasteczko Black Spring i poznajemy jego historię, tym intensywniej się robi. Na to wszystko kładzie się tajemniczość miasteczka i pogodzenie się mieszkańców z zamknięciem i kontrolą. Jest to też opowieść o młodych duszach, które pragną zmiany i za wszelką cenę chcą wydostać się z więzienia Black Spring. A cena za to pragnienie, będzie dużo kosztować.