„Gniewa” - Katarzyna Berenika Miszczuk


Moja bardzo wielka wina!

Ubolewam!
Ubolewam, że jeszcze nie miałam okazji przeczytać cyklu „Kwiat paproci” od Katarzyny Bereniki Miszczuk. Ale w zdaniu wyżej znajduje się słowo klucz, czyli „jeszcze”, które wraz z zamknięciem „Gniewy” nabrało mocy urzędowej.
Samą „Gniewę” dorwałam na Pyrkonie, w dodatku ze spotkaniem autorki i otrzymaniem autografu, z czego aktualnie cieszę się podwójnie.

Życie byłoby za nudne, gdyby nie było w nim niespodzianek. Chociaż to właśnie ta nuda jest główną przyczyną kłopotów Jagi. Spokojna praca kończy się w życiu szeptuchy, kiedy kilka dni po Nocy Kupały zostaje znaleziona martwa kobieta. Ostatnią osobą, która widziała ją żywą jest Jarogniewa. Mieszkańcy Bielin od razu zaczynają podejrzewać, że szeptucha i jej zioła maczały w tym palce. Co lepsze, samą Jagę też dręczą wątpliwości. Po wizycie u niej, klientka miała spotkanie z ukochanym, którego tożsamości nikt nie zna. Czy śmierć kobiety związana jest z magiczną miksturą na zakochanie, jaką otrzymała od Jagi? Czy może winowającą jest ów kochanek? Jarogniewa jest wściekła, że jej interes zaczyna się sypać, niczym domek z kart i, że ktoś zabija jej klientów, tym samym rzucając wokół jej osoby podejrzenia. Szeptucha postanawia rozwikłać tę zagadkę, zanim policja na dobre zajdzie jej za skórę. A przy okazji, wpadnie w poważne kłopoty, pozna bliżej Swarożyca i niechcący wpakuje się na ślubny kobierec.

Kiedy pierwszy raz ujrzałam ten cykl nie poczułam się przekonana, choć całą „Ja, diablicę” czytałam dwa razy. „Gniewa” patrzyła na mnie gniewnie z półki, ponieważ swoje musiała odleżeć, zanim postanowiłam po nią sięgnąć. A kiedy już zaczęłam..., oderwałam się, jak skończyłam ostatnie zdanie w książce. Ależ to było dobre i soczyste!

Śmiałam się, czytając tę książkę i to tak, że momentami bolały mnie usta od banana na twarzy. Nie ukrywam, Katarzyna Berenika Miszczuk także tutaj rzuca nas w wir przygód, który szczodrze obsypany jest humorem. „Gniewa” to pozycja, która rozochociła mnie wystarczająco, abym sięgnęła po kolejne, a raczej wcześniejsze tomy. Jestem nią zauroczona do cna!

Przygody Jarogniewy są niczym z kryminału. Niby jest sobie Szeptucha, który nikomu nie wadzi, a wszyscy choć nie przyznają się do otrzymywania od niej pomocy, wieczorami i po nocach zachodzą po kolejne ziółka i mikstury. Mogłoby się wydawać, że to życie idealne. Praca jest, klienci są, pieniążki też jakieś się znajdują, więc czego chcieć więcej. Nie może być za łatwo i naraz ktoś musi umrzeć, aby policja zaczęła węszyć, a Gniewa miała kolejną robotę do wykonania.
Śledzenie razem z główną bohaterką sprawy kryminalnej było świetne, a przerywniki odnośnie jej związku, który szybko miał zostać małżeństwem okazały się być strzałem w dziesiątkę i świetną odskocznią od głównego wątku. Nie mam się do czego przyczepić, bo zasadniczo, bez znajomości poprzednich tomów spokojnie się tutaj odnalazłam.

„Gniewa” to szósty tom cyklu „Kwiat Paproci”, który polubiłam od pierwszej strony. Na pewno nadrobię wcześniejsze książki z Szeptuchą, ponieważ nie dość, że ona sama w sobie jest świetnie wykreowaną bohaterką, to też znam pióro Katarzyny Bereniki Miszczuk i wiem, że się nie zawiodę. Ba! Teraz to nawet żałuję, że nie zabrałam się za tę serię szybciej! Tyle mnie ominęło! Ale z drugiej strony, tyle jeszcze na mnie czeka!

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com