Ku górze.
Jestem wielką fanką książek napisanych przez Emilię Szelest. „Pilot” to szósty tom serii „Faceci do wynajęcia”, która zyskała uznanie wśród polskich czytelniczek. Udajmy się w podniebne przestworza i poznajmy historię Idy Halko i Artura Maya.
Ida Halko marzyła o zostaniu pilotką. Dziewczyna podporządkowała całe swoje życie do tego marzenia i końcem końców udało jej się usiąść za sterami latającej maszyny. Jednak wskutek redukcji etatów, dziewczyna straciła pracę. Rodzinne obowiązki sprawiają, że Ida koniecznie potrzebuje znaleźć nową pracę, najlepiej jak najszybciej. Za namową przyjaciółki składa podanie do dużych linii lotniczych i ku jej zaskoczeniu, ale też szczęściu dostaje tam angaż. Wizja nowego wyzwania i wyższej pensji przestaje być jednak atrakcyjna, kiedy Ida odkrywa, z kim będzie musiała dzielić kokpit.
Artur już na studiach wyróżniał się swoimi zdolnościami w opanowaniu samolotów. Mężczyzna szybko zdobył posadę w dużych liniach lotniczych, a jego pewność siebie i nieodparty urok zapewniają mu nie tylko powodzenie w pracy, ale też u płci przeciwnej. Mimo tego Artur ciągle ma w pamięci twarz kobiety, którą porzucił. Ich spotkanie po latach oznacza powrót do przeszłości. Czy Artur i Ida bedą potrafili dogadać się na niewielkiej przestrzeni, wysoko ponad chmurami?
Przeczytałam wszystkie książki, jakie napisała Emilia Szelest i po lekturze „Pilota” muszę stwierdzić, że nie jest to pozycja typowa dla autorki. Historia Idy i Artura, choć ma naleciałości pióra Emilii Szelest jest zbyt grzeczna i za łagodna, w stosunku do poprzednich książek. Czy to źle? Nie. Nie uważam, że to źle. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do grzecznych historii akurat od tej autorki.
Ida, jako bohaterka bardzo mi się podoba. Jest to postać, którą polubiłam, ponieważ Halko bardzo przypomina mnie samą. Jej marzenie o byciu pilotem, gdzie zawód jest nie tylko bardzo zamknięty, ale też głównie męski to coś, co napędzało ją do wytężonej pracy. Hm..., skąd ja to znam.
Artur to po prostu klasyka przystojniaka, tyle że w tym pakiecie mamy wydanie pilota, zatem w mundurze lotniczym, niczym jak Leonardo DiCaprio w „Złap mnie jeśli potrafisz”.
Zasadniczo przez większość książki czułam się, jakbym nie czytała Emilii Szelest. Nie ma tu brutalnych akcji, nie ma przekleństw, brakuje też ripost, które uwielbiam. Niewątpliwie jest to pozycja zupełnie inna, niż to co znamy od autorki. Mimo tego wszystkiego, uważam że Emilia Szelest poradziła sobie z tą historią. Szczególnie ostatnie rozdziały obudziły we mnie całą masę emocji i chwyciły za serce.
„Pilot. Podniebne doznania” to delikatna i lekka opowieść o silnej kobiecie, która podążała za marzeniami, choć na tej drodze było wiele przeszkód. Jest to też historia o miłości, która stracona na lądzie, wróciła pośród chmur, aby zamieszkać w sercach na stałe. Co więcej, mam nadzieję, że Emilia Szelest postanowi napisać jeszcze jedną książkę, tak inną od tego co znamy spod jej pióra.
Spakujcie bagaż i wsiądźcie na pokład samolotu. Dajcie się porwać Idzie i Arturowi w chmury.