I było się tak burzyć?
Kiedy wydawnictwo Niezwykłe ogłosiło wydanie książki „Dwór miodu i popiołu” wiele głosów oburzenia padło na opis książki oraz jej tytuł, który czytelnicy porównali z Sarah J. Maas. Nie ukrywam, że było to dość ciekawym zjawiskiem, ponieważ wyszło, że słowo „dwór” w tytule jest zarezerwowany tylko dla jednej autorki i nikt więcej nie jest godny go używać. Ale odchodząc od książkowych afer, których jest w tym świecie całe mnóstwo „Dwór miodu i popiołu” to trylogia dwóch autorek, która szybko wciąga w swoją historię.
Dwudziestoczteroletnia Alli jest w połowie człowiekiem, a w połowie fae. W brutalnym świecie, jako sierota, a w dodatku mieszaniec nie ma żadnych praw, a jeszcze trudniej jest cokolwiek osiągnąć. W sekretnym miejscu o nazwie Underhill, Alli szkolona jest na bezwzględną wojowniczkę. Każdego dnia, w wyniku morderczych treningów jej życie wisi na włosku. Pewnego dnia Underhill się zapada, a fae nie mogą wejść do magicznej krainy. Co gorsza tracą więź z Underhill, co generuje ich wściekłość i gniew. Tylko Alli wie, kto jest odpowiedzialny za zniszczenie krainy, ale jedyne co dziewczyna może zrobić, to uciekać. Wojowniczka chce dowiedzieć się prawdy, jakim sposobem magiczne miejsce zostało zniszczone i zrobi wszystko, aby ją poznać. Samo dochodzenie nie jest proste samo w sobie, a sprawy nie ułatwia fakt, że dziewczyna jest ścigana przez przystojnego mężczyznę, który kiedyś był obiektem jej westchnień.
„Dwór miodu i popiołu” to pierwszy tom trylogii „Miodu i Lodu”. Czy jest się czego obawiać już przy samym tytule? Nie ma, ponieważ historia Alli jest zupełnie inną pozycją, niż książki Sarah J. Maas. Stąd te porównania nie mają żadnego sensu. Shannon Mayer i Kelly St. Clare napisały coś zupełnie innego. Oczywiście wiadomym jest fakt, że nie jest to oryginalna książka, ponieważ w fantastyce także wszystko zostało już przerobione kilkanaście razy. Niemniej jednak „Dwór miodu i popiołu” to lektura przyjemna i zabierająca nas w świat, gdzie fae i ludzie żyją tuż obok siebie.
Alli to bardzo dobrze napisana bohaterka. Jako społeczny wyrzutek ma utrudnione życie. Dziewczyna jest szkolona na wojowniczkę, zatem już na samym początku wiemy, że nie trafiliśmy na szarą i nieogarniętą osobę. Kiedy Underhill rzeczywiście staje się under, po zapaści Alli chce odnaleźć odpowiedzialnego za zniszczenie magicznego miejsca. Wtedy też, akcja zaczyna dziać się bardzo szybko, a przy okazji jest jej bardzo dużo.
I to właśnie tutaj można się zgubić. Jeżeli nie będziecie skupieni na lekturze, to wpadniecie w ciąg informacji, które sprawią, że poczujecie się zagubieni. Podobnie, jak nasza bohaterka. Razem z Alli czujemy się wiele razy zdezorientowani tym, co dzieje się dookoła. I w zasadzie to uważam, że choć przez autorki nie było to zamierzone jest to po prostu fajne. Przecież w końcu możemy jeszcze bliżej odczuć książkę i historię w niej przedstawioną, skoro czujemy to samo co nasza bohaterka.
„Dwór miodu i popiołu” czyta się bardzo szybko. Jest to pozycja, która wciąga nas w swój świat, a pod koniec wypluwa i zostawia w zaskoczeniu. Jest to książka, którą uważam za lekką fantastykę, która niesłusznie porównywana jest do Maas. Zamierzam kontynuować tę opowieść, a drugi tom już czeka na moim czytniku. Jeżeli szukacie humoru w fantastyce oraz bohaterki, która potrafi o siebie zawalczyć to polecam poznać Alli i sięgnąć po „Dwór miodu i popiołu”.