Tym razem na sportowo.
Cora Reilly znana jest z książek, w których głównym motywem jest mafia. Autorka miała okazję napisać też inne historie, zanim na dobre wsiąknęła w świat gangsterów. „Nie w jego typie” to pierwszy i póki co jedyny tom serii „Trudne rozgrywki”. Od zagranicznej premiery tej pozycji minęły 3 lata. Czy jest szansa, że ujrzymy zakończenie tej historii?
Evie po dwóch latach zajmowania się ojcem, nareszcie może zająć się swoim życiem. Jej tata poznał nową kobietę i wygląda na to, że po śmierci żony, mężczyzna w końcu będzie mógł odbudować swoje życie. Dziewczyna otrzymuje propozycję nie do odrzucenia od siostry, na którą się zgadza. Opuszcza USA i udaje się do Australii. Ma pracować jako osobista asystentka wielkiej sportowej gwiazdy – Xaviera Stevensa, którego inaczej wołali Bestia. Wydawać by się mogło, że praca będzie dość prosta, wszystko jednak zmienia się, kiedy Evie poznaje Xaviera. Szybko okazuje się, że będzie to praca na pełen etat, w którym Evie wpadła z deszczu pod rynnę. Teraz, zamiast ojcem, będzie się opiekować sportowcem, który zachowuje się, niczym rozkapryszone dziecko. Jakby tego było mało Bestia ma ewidentny problem z kobietami, które zmienia szybciej, niż skarpetki na treningi. I nie pamięta ich imion. Całe szczęście Evie nie jest w typie Xaviera, więc nie musi obawiać się, że jego umięśniona naga klatka piersiowa skradnie jej serce. Naprawdę nie musi się obawiać? Może powinna?
„Nie w jego typie” to zupełnie różna książka od tego, do czego przyzwyczaiła nas Cora Reilly. Postaci są tutaj skrajnie różne od tych, które znamy ze „Złączonych”. Evie nie jest ideałem. Dziewczyna nosi się na sportowo, nie stroi w obcisłe ciuchy, ale też ma fałdki tłuszczu tu i tam. Jest bohaterką na miarę prawdziwej osoby. Ot, normalna postać, bez bycia idealnym.
Xavier to duże dziecko, czyli w sumie, jak każdy mężczyzna. Chłopak będąc sportowcem ma swoje obowiązki, które wykonuje bez cienia niechęci, ale też jest swawolny i nieodpowiedzialny, jeżeli mówimy o jego zachowaniu wobec kobiet. Bohaterowie w „Nie w jego typie” są przeciwnościami i, jak stare dobre przysłowie mówi, przyciągają się, jak magnesy. Choć nie chcą dopuścić do siebie tej wiedzy.
Tak, jak pisałam na początku „Nie w jego typie” jest pierwszym tomem, który nie otrzymał kontynuacji. Jestem bardzo ciekawa, czy Cora Reilly planuje pociągnąć tę serię i zapewnić nam jeszcze sportowych emocji z bohaterami, którzy stoją daleko od mafii. Fani autorki z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie, ponieważ nadal jest to styl Reilly, mimo że motyw zupełnie inny.
„Nie w jego typie” to sportowa wersja Cory Reilly, która ma duży potencjał, a którego autorka niestety najwyraźniej nie czuje. Na kontynuację się nie zapowiada, a szkoda. Jeżeli jesteście fanami autorki i macie chęć spróbować czegoś zupełnie innego od Reilly to historia Evie i Xaviera powinna trafić na Wasze półki. Wiem, że brak drugiej części wielu z Was może zniechęcić do rozpoczynania tej opowieści, ale myślę, że warto spróbować. Na pewno nie będziecie żałować.