Prawda zawsze boli.
Nie da się ukryć, że kiedy Aleksandra Pilch napisze książkę, ta uderza w różne dziwne miejsca, których na co dzień nie odczuwamy. „Nie dotykaj” to kolejna pozycja w dorobku młodej pisarki, która jest nie tylko niezwykle dopracowana, ale przede wszystkim nie daje się sklasyfikować w ramach gatunkowych.
Blake Parrish po latach spędzonych w wojsku wraca do rodzinnego miasteczka. To, co widział i czego przyszło mu doświadczyć na froncie sprawiło, że nie jest już tym samym człowiekiem, który opuszczał Darlington. Kiedy przybywa do miasteczka, szybko okazuje się, że w mieście także zaszły duże zmiany. Pozbawiony rodziny, która zginęła w pożarze, Blake musi stanąć na nogi sam. Nie tylko obudzić się z letargu po wojsku, ale też stawić czoła codziennym problemom w pojedynkę. Okazuje się, że sąsiedzi i mieszkańcy miasteczka także potrzebują jego pomocy, a przede wszystkim May Hart – zakochana w nim niegdyś młoda dziewczyna.
Próby odnowienia znajomości z May nie należą do najłatwiejszych, a dodatkowo pociągają za sobą wiele konsekwencji. Na jaw zaczynają wychodzić druzgocące sekrety, a Parrisha pochłania wir wydarzeń, które wpędzają go w kłopoty.
„Nie dotykaj” to zupełnie inna Aleksandra Pilch, niż ta, którą znamy z poprzednich książek. Historia Blake'a to opowieść pełna mroku, bólu, cierpienia i tajemnic, które pomału wychodzą na jaw. A jak wszyscy dobrze wiemy, prawda zawsze boli. Cała ta opowieść od pierwszych rozdziałów robi czytelnikowi wodę z mózgu i wiele razy złapiecie się na tym, że czytając, zaczniecie się zastanawiać do czego to wszystko prowadzi. Ba! Wiele razy wasz mózg odmówi posłuszeństwa, a wy będziecie czytać dalej, patrząc pustym wzrokiem w literki i nie rozumiejąc ani słowa.
Potem zaś cofniecie się do momentu, w którym przestaliście kontaktować i ponownie pozwolicie, aby Aleksandra Pilch prała Wam mózg. Przyjemność murowana, jakkolwiek to brzmi.
Podczas lektury „Nie dotykaj” nie ma czasu na spokój. Akcja rozwija się szybko, a chwilowy spokój w fabule, szybko zostaje zastąpiony kolejną „bombą”, która ponownie burzy nam krew.
Niewiele jest książek, w których dwójka głównych bohaterów zniszczona jest życiem. Tutaj, zarówno Blake, jak i May mają swoje demony, które nie potrafią ich opuścić. Co więcej, jakby mało było im złej przeszłości, teraźniejszość wcale nie okazuje się być lepsza. Oboje muszą stawić czoła kolejnym cierpieniom. Fakt, że są teraz we dwójkę, wcale nie poprawia sytuacji i nie sprawia, że ciężar bólu jest mniejszy.
Blake jest rycerzem na białym koniu dla skrzywdzonej May, choć on sam wcale się za takiego nie uważa. Po wydarzeniach z wojska, bliżej mu do czarnego jeźdźcy. Uczucie May do Parrisha nie osłabło na czas rozłąki, stad kobieta postrzega żołnierza zupełnie odwrotnie, niż on sam siebie.
„Nie dotykaj” to idealny tytuł dla tej pozycji. Jeżeli macie słabe nerwy, jesteście bardzo empatyczni i boicie się zupełnie nowych, nieznanych emocji, to nie dotykajcie historii Blake'a i May.
Serio uwierzyliście w to zdanie wyżej?
„Nie dotykaj” to książka, którą musicie wpisać na swoją listę TBR, a najlepiej przeczytać i to na wczoraj. Aleksandra Pilch pokazała, że nawet najbardziej mroczna i pełna bólu historia może mieć światełko nadziei. Nie pytajcie się mnie, czy pozbieracie się po tej historii. Ja nadal się nie pozbierałam. Bardzo, ale to bardzo polecam!