„Bazyl i Licho” - Marta Kisiel


Wracają!

Marta Kisiel sprawiła, że wróciłam do polskich autorów i choć nadal nieufnie podchodzę do nowych nazwisk, staram się z czystą kartą podchodzić do ich pozycji. Kiedy wydawnictwo Mięta zapowiedziało „Bazyla i Licho”, czyli książkę poświęconą tylko tym dwóm bohaterom, których znamy z serii „Małe Licho i...”, nie było innej opcji. Musiałam poznać tę historię.

Bazyl to czort, który chciałby być straszny, ale wszyscy uważają go za dziwną kozę. Jest też dość ciekawą istotą, która lubi wędrować własnymi ścieżkami i ciągle pakuje się w kłopoty. Tym razem, Bazyl wędrując po lesie spotkał rusałki, które były bardzo smutne. Okazało się, że nawet te istoty mają problemy, a Bazyl wiele nie myśląc postanowił im pomóc. Tak też dowiedział się, że błyszczące papierki nie są naturalną roślinnością lasów. Licho, jak przystało na prawdziwe Licho nadal zajmuje się domem. Mały Anioł Stróż robi wszystko to, co lubi najbardziej. Sprząta, gotuje, prasuje, piecze ciasta i kicha, mając uczulenie na własne pióra. Potrzebuje też miłości i ciepłego kakałka, które jest jego ulubionym napojem. Ale nawet Licho może być zmęczone, niewyspane, czy przeziębione, jak reszta domowników. I nie zawsze musi stanąć na wysokości zadania i wykonać wszystkie domowe prace, jakie sobie założył. Czasami... wystarczy po prostu odpocząć i dać popracować innym, a potem przyjść się przytulić.

„Bazyl i Licho” to zbiór pięknie ilustrowanych ośmiu opowiadań, które przybliżają nam tytułowe postaci. Zupełnie różni od siebie, ale jednocześnie oboje bardzo sympatyczni Bazyl i Licho szybko skradli serca czytelników Marty Kisiel (w tym też i moje). Nie mogło być inaczej, żeby nasza ulubiona Ałtorka nie napisała pozycji dedykowanej właśnie tym bohaterom.

Wydawnictwo Mięta, a raczej imprint Miętówka, tę pozycję kieruje do młodszych czytelników. Ale stawiam wirtualnego kielicha, że dorośli także będą się tutaj świetnie bawić. Widziałam po sobie. Pomijając, że jestem fanką Marty Kisiel, „Bazyl i Licho” wywołały we mnie wiele uśmiechu, ale też otuliły ciepłem i wewnętrznym spokojem.

Na końcu książki mamy słowniczek postaci z ilustracjami do każdej z nich. Na kartach opowiadań także możemy podziwiać piękne rysunki, które poruszają wyobraźnię, ale też relaksują oko podczas lektury.

Po raz kolejny dałam się porwać piórze Marty Kisiel i jestem przekonana, że do Was też trafią przygody, jakie spotkały Bazyla i Licho. W to wszystko wpleciona została słowiańska mitologia, która młodszych czytelników powinna zafascynować, a starszych zaciekawić. Nie jest ona zbyt nachalna, raczej nieśmiało otwiera przed nami swoje wrota i zachęca do dalszego zapoznania się.
„Bazyl i Licho” to solidna dawka humoru. Zatem jeżeli Wasz dzień nie zaczął się najlepiej to najnowsza książka Marty Kisiel poleca się do czytania.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com