Mistrzyni powraca!
Kennedy Ryan uwiodła czytelniczki i czytelników świetną trylogią „Obręcze”, która została wydana przez wydawnictwo Papierówka. Teraz, autorka powraca z kolejną trylogią, która ponownie zwali Was z nóg. Poznajcie „Wszystkich Ludzi Króla”.
W bezwzględnym, męskim świecie, w którym ważne są jedynie zyski, rodzina Maxima posiad dosłownie wszystko. Sam Maxim będąc skłócony z ojcem, postanawia odciąć się od rodziny, zostać czarną owcą i podążyć wytyczoną przez siebie ścieżką. Mężczyzna jest zdeterminowany, aby własnymi siłami zbudować imperium, które będzie się liczyć na scenie międzynarodowej. Maxim ma swoje żelazne zasady, ale Lennix Hunter, którą poznaje, kiedy ta jest zaledwie nastolatką stanowi wyjątek od każdej z nich. Od pierwszego spotkania, między Maximem, a Lennix wrze, co oboje odczuwają. Jednak mężczyzna jest głównym wrogiem Hunter. Wszystko to, co posiada jego rodzina, zostało brutalnie ukradzione rodzinie Hunter, a Lennix nienawidzi ojca Maxima najbardziej na świecie. Ich znajomość od początku oparta była na kłamstwie i choć Lennix od początku próbowała zaprzeczyć przyciąganiu między nimi, nie potrafi zignorować tego magnetyzmu, który cały czas ją do niego przyciąga.
„Twórczyni Królów” to historia pełna dobrej energii, która sprawia, że chcemy czytać tę książkę od początku do końca za jednym zamachem. Tak! Kolejna trylogia od Kennedy Ryan, która uderzy Was w serducho już na horyzoncie. Pierwszy tom to dopiero rozgrzewka przed prawdziwą gorącą fabułą. Oczywiście nie zabraknie też ważnych spraw, które zarówno jak i w „Obręczach” tak i tutaj są poruszane. Tak moi drodzy, Kennedy Ryan nie zamierza pisać błahych romansów. Drugie dno, mówiące o ważnej sprawie także musi się pojawić. Ale jakie ono jest we „Wszystkich ludziach króla”? Musicie się przekonać sami.
Historia podzielona została na trzy części i jest napisana z punktu widzenia zarówno Maxima, jak i Lennix. Zatem możemy poznać bohaterów, z którymi mamy do czynienia dosłownie i razem z nimi przejść przez wydarzenia, jakie mają miejsce w „Twórczyni Królów”.
Lennix poznajemy jako dziewczynę, pełną werwy, wewnętrznej siły i oporu, jaki przystało na lud Apaczów. Kiedy Hunter staje się kobietą do tego wszystkiego dochodzi też walka o swoje i dążenie do celu za wszelką cenę.
Maxim na początku jawi się jako typowy dziedzic fortuny po ojcu. I owszem, możemy go nie polubić na starcie, ale w miarę czytania, ten bohater będzie zyskiwał w naszych oczach. Zaczyna zmieniać podejście, odcinać się od rodziny i podążać własną ścieżką, która choć wyboista będzie się opłacać.
Czy w świecie bezwzględnej polityki i dążeniu do władzy, gdzie problemy mniejszości są lekceważone w jawny sposób, między Maximem, a Lennix ma szansę zaistnieć uczucie, któremu starają się zaprzeczać? „Twórczyni królów” to fenomenalny wstęp do nowej trylogii od Kennedy Ryan, która ponownie porwie Was w wir romansu, ale też spraw wcale niemniej ważnych. Czekam na drugi tom po polsku i będę robić reread, kiedy ten już się ukaże.