Pilnuj cienia.
Do dziś pamiętam, jak wszyscy dookoła pokochali „Okrutnego księcia”. Do dziś pamiętam też, jak męczyłam tę książkę i stwierdziłam, że nie sięgnę po kontynuację. Wydawnictwo Jaguar, jakby mnie usłyszało, ponieważ w końcu doczekałam się innej książki Holly Black, która tym razem okazała się być przyjemnością do potęgi.
Charlie Hall uczciwie pracuje, jako barmanka w Rapture. Bar nie ma najlepszej opinii, ale przynajmniej daje Hall wypłatę, która pozwala jej utrzymać się na powierzchni i przeżyć kolejny i kolejny miesiąc. Charlie nie jest jednak świętą, choć stara się odpokutować swoje dawne uczynki. Jej złodziejska kariera nadal odbija się echem, a pseudonim Charlatan rozbrzmiewa w jej głowie, w najmniej odpowiednich momentach. Charlie utrzymuje młodszą siostrę oraz stara się, aby ta dostała dobrą edukację, która pozwoli jej wydostać się z biedy i niedostatku. Dziewczyny mieszkają z chłopakiem Charlie, Vincentem, który jest człowiekiem tajemnicą.
Świat, w którym przyszło żyć Charlie posiada w sobie magię. Ta objawia się aktywnością cieni, które można modyfikować wedle własnej woli. A ci szczęściarze, których ciebie zyskają świadomość, posiądą moc, jakie zwykły człowiek nie jest godzien. Dawna kariera Charlie daje o sobie znać ponownie, kiedy dziewczyna zostaje poproszona o odnalezienie Księgi Nocy, która według pogłosek zawiera instrukcje uwolnienia cienia od jego właściciela. Hall nie chce ponownie być złodziejką szczególnie, że cała sprawa ma powiązania z Lionelem Salt'em, który niegdyś zabił ojczyma Charlie. Niestety Hall zostaje wciągnięta w sprawę Księgi Nocy, a wraz z nią odkrywa prawdę o swoim chłopaku.
„Księga Nocy” to dość gruba pozycja, ale patrząc po poprzednich książkach autorstwa Holly Black, można stwierdzić, że autorka po prostu lubi dużo pisać. I fakt. Przez pierwszą połowę trzeba się przeczołgać, aby wciągnąć się w świat, w którym żyje Charlie oraz w sprawę, w którą dziewczyna została zaangażowana.
Jeżeli śledzicie mnie troszkę dłużej to wiecie, że jestem ostatnią osobą, która lubi rozlazłe książki, pełne opisów, zabierających wyobraźni pole do popisu. W „Księdze Nocy” te wyżej wymienione „rozlazłe opisy” nie przeszkadzały mi ani przez moment. Zasadniczo, byłam bardzo zaskoczona tym, jak dobrze weszła mi historia Charlie Hall, bo pamiętając porażkę, przy „Okrutnym Księciu” miałam dużo wątpliwości, co do czytania tej książki.
Główna bohaterka jest tutaj największą gwiazdą. Od pierwszych stron Hall zwróciła moją uwagę, a z każdym kolejnym rozdziałem odnosiłam wrażenie, że naprawdę jest duże prawdopodobieństwo, abym zakumplowała się z Charlie. Świat, w jaki została wrzucona opiera się na magii cieni, z którą nie miałam okazji wcześniej się spotkać. Zostałam zainteresowana tytułową Księgą Nocy i wraz z kolejnymi strzępami informacji o Vincencie, chciałam dowiedzieć się więcej.
„Księga Nocy” to jedna z tych książek, które potrzebują czasu, aby pokazać swoją moc.
Nowa propozycja wydawnictwa Jaguar autorstwa Holly Black to slow burn wrzucony w fantastyczny świat. Serio. Zdałam sobie z tego sprawę właśnie po połowie książki, kiedy miałam wrażenie, że przejechał mnie walec, a potem wstałam, jak nowonarodzona. „Księga Nocy” to pozycja, która zainteresowana mnie na tyle, że jeżeli będzie kontynuacja (bo w sumie to też jedna wielka niewiadoma), to z pewnością po nią sięgnę. Czy polubiłam pióro Black? Odrobinę. Dalej pamiętam falstart z Cardanem, którym wszyscy się zachwycają i ciężko mi się przestawić, ale Charlie Hall to bohaterka, którą warto poznać, tak samo, jak warto poznać jej opowieść.