Poznajcie Pana Gniewu.
Za granicą na „Kingdom of the Wicked” od dłuższego czasu jest wielki hype. Zatem nie wiecie, jak ucieszyłam się, kiedy wydawnictwo You&YA zapowiedziało, że ta pozycja pojawi się u nas pod ich szyldem. Zapraszam Was do Królestwa Nikczemnych.
Emilia i jej siostra bliźniaczka Vittoria są czarownicami, które żyją wśród ludzi. Dziewczyny, zgodnie z przestrogami babci robią wszystko, aby nie zostać rozpoznanym, ponieważ gdy ktoś zacznie podejrzewać je o magię, zaczną się teraz prześladowania. Pewnej nocy Vittoria opuszcza kolację w słynnej rodzinnej restauracji, a wkrótce potem Emilia odnajduje ciało siostry. Zrozpaczona śmiercią siostry Emilia, postanawia za wszelką cenę znaleźć mordercę i dokonać zemsty, nawet jeżeli oznacza to użycie magii zakazanej, czyli czarnej magii.
Emilia poznaje Pana Gniewu, jednego z Książąt Piekieł. Nikczemnego, przed którymi wiele razy była ostrzegana w opowieściach z dzieciństwa. Gniew, przywołany przez Emilię twierdzi, że jest po jej stronie i razem z nią chce rozwiązać zagadkę morderstw na wyspie. Tym bardziej, że giną kolejne dziewczyny, a wszystkie one, jakby były skrupulatnie wybierane. Problem w tym, że z Nikczemnymi nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Czy Emilia odnajdzie zabójcę siostry? A przede wszystkim, czy sama nie wpadnie w niebezpieczeństwo?
„Królestwo Nikczemnych” to pierwszy tom trylogii o rzucających się w oczy okładkach, które przyciągają od pierwszego wejrzenia. Jest to też historia, którą warto mieć na swojej półce, nie dlatego, że jest oryginalna, ale dlatego, że od tej opowieści nie można się oderwać.
Wcale się nie dziwię, że za granicą jest szał na Kerri Maniscalco. Być może, z czasem będzie on większy, niż na Sarah J. Maas, która nie ukrywajmy straciła swój polot w pisaniu, a ostatnie jej książki pozostawiają dużo do życzenia. Nie mówię tutaj, że Maas nie da się czytać, bo da się, ale i tak nie jest to już to samo, co „Szklany tron”. Ale wróćmy na tory Nikczemnych.
Kerri Maniscalco poprowadziła swoją fabułę w sposób, który sprawia, że od pierwszej chwili znajdujemy się w świecie Emilii. Fakt, początek jest trochę toporny, ale kiedy już przez niego przejdziemy (czyli kiedy pojawi się Pan Gniewu), całość zaczyna się robić interesująca. Co więcej, przewracamy strony szybciej, niż byśmy chcieli, a koniec zbliża się nieubłaganie.
Pan Gniewu to postać, którą na pewno pokochacie. Wiadomo, nie jest on oryginalny w swoim jestestwie, bo takich bohaterów mamy na pęczki. ALE! Jego zachowanie wobec Emilii to kwintesencja bad boya i pewnego siebie skurczybyka, którego totalnie nic nie rusza. Oczywiście mamy tutaj też jego braci, ale myślę, że musicie ich poznać sami. Emilia jest postacią, z którą zżyłam się od pierwszego rozdziału. I naprawdę nie chodzi o to, że mamy to samo imię. Nie. Wiedźma jest bohaterką konkretną, walczącą o swoje i twardą, niczym kamień. Choć śmierć siostry bardzo ją zraniła, nie pozwoliła utonąć sobie w rozpaczy. Postanowiła zemścić się za wszelką cenę na zabójcy. A to..., cóż poprowadziło ją do wielu wyborów. Dobrych czy złych? Oceńcie sami.
„Królestwo Nikczemnych” od Kerri Maniscalco to kolejna warta przeczytania książka. Poznajcie Emilię i Pana Gniewu, i razem z nimi zobaczcie, kto zabija dziewczyny, a przede wszystkim w jakim celu. Mam też nadzieję, że Kerri Maniscalco przypadnie Wam do gustu i jeszcze wiele zwojuje na polskim rynku.