Serial czy książka?
Nie od dziś wiecie, że jestem przeogromnym fanem Star Wars i całego uniwersum stworzonego przez George'a Lucas'a. Kiedy Disney+ ogłosił serial „Mandalorian” czekałam na niego, jak na szpilkach. Historia Mando i Baby Yody skradła moje serce do tego stopnia, że mam własnego Baby Yodę na półce.
Jak to zwykle bywa, po serialu wyszła książka, która jest adaptacją ekranizacji. Czy jednak warto sięgać po coś, co widzieliśmy na ekranie? Czy historia przepisana z serialu na papierowe strony ma sens?
I tu zdania są podzielone.
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
W czasach po upadku Imperium Galaktycznego, a przed Najwyższym Porządkiem samotny łowca nagród, znany jako Mandalorian, którego nikt nie widział bez hełmu, przemierza rubieże galaktyki w poszukiwaniu zleceń, które pozwolą mu się utrzymać w tym brutalnym, kosmicznym świecie, a także pomóc swoim ludziom, którzy zeszli do podziemia. Pewnego dnia dostaje tajemnicze, ale bardzo dobrze płatne zlecenie. Na miejscu okazuje się, że ma zdobyć latającą kołyskę z Dzieckiem, które na pierwszy rzut oka wydaje się być całkiem normalne, jednak tak naprawdę posiada niezwykłą moc. Mando postanawia chronić malucha za wszelką cenę, a zleceniodawca, wiedząc, że nie odzyska tego czego pragnie po dobroci, zamierza odebrać mu to siłą.
Historia Mandaloriana i Baby Yody to opowieść o dziwnej przyjaźni, jaka zrodziła się połączenia najlepszego i bezkompromisowego wojownika oraz zielonego stwora z rasy, która posiada ogromną moc i władzę.
Nie będę Wam wciskać kitu. „The Mandalorian” jest książką dla prawdziwego fanatyka serialu oraz po prostu Star Wars. Jeżeli znacie teksty z filmu na pamięć, macie koszulki, figurki i chociażby kubki z motywami z uniwersum to czytanie tej pozycji sprawi Wam tyle radości, co oglądanie samego serialu. Ta dość krótka książeczka jest wierną kopią tego, co możemy zobaczyć na ekranie włączając historię Mando i Baby Yody na Disney +.
Osobiście, jestem wielkim fanem tej historii i czekam na ciąg dalszy. Drugi sezon serialu zostawił mnie w zawieszeniu, które do tej pory sprawia, że kiedy pomyślę o tym cliffhangerze to jest mi słabo. Mando, wydany przez wydawnictwo Olesiejuk jest przełożeniem całego pierwszego sezonu na papier i zasadniczo nie znajdziecie tu nic odkrywczego. Nie ma tu smaczków, których oczekiwałam. Myślałam, że książka będzie choć odrobinę więcej rozwijała, ale nie. Nic z tych rzeczy. Stąd powtarzam – tylko dla prawdziwych fanów uniwersum Star Wars.
Na końcu mamy kilka stron kadrów z serialu, zatem możemy sobie przypomnieć to co mieliśmy okazję zobaczyć. Czy warto najpierw sięgnąć po książkę, a dopiero potem włączyć serial? Cóż, nie. Nie wiem, czy nie jest to pierwszy raz, kiedy piszę, że serial jest lepszy od książki i to właśnie od niego powinniście zacząć. Przynajmniej będziecie wiedzieć, że kiedy ekranizacja Was nie porwie to książka tym bardziej.
„The Mandalorian” od Joe Schreibera to książka kolekcjonerska. Jeżeli widzieliście serial to czytając tę pozycję odświeżycie sobie fabułę pierwszego sezonu serialu. Jeżeli dziwnym trafem serial Was ominął, ta pozycja nie sprawi, że będziecie chcieli go obejrzeć. Jako fan Star Wars spodziewałam się nieco więcej po tej książce, choć podświadomie wiedziałam, że będzie to zwykłe przepisanie serialu na papier. Nie myliłam się. Mimo wszystko dla fanów Mando, Baby Yody i reszty bohaterów polecam.