Kiedy prawda jest ukryta.
Wydawnictwo Albatros po raz kolejny zaskakuje piękną oprawą kolejnej pozycji z serii butikowej. „Moja kuzynka Rachela” to zekranizowana historia, w której Rachel Weisz i Sam Clafin zagrali główne postaci. Filmu nie miałam sposobności obejrzeć, ale po książkę sięgnęłam z ciekawości, ponieważ właśnie z tej serii lektury spod pióra Diane Setterfield bardzo mi się podobały. Czy Daphne du Maurier także skradła moje serce?
Kornwalia, XIX wiek. Osierocony w dzieciństwie Filip Ashley zostaje przygarnięty przez starszego kuzyna Ambrożego, który postanawia opiekować się chłopcem, a także ustanawia go swoim dziedzicem. Ambroży będący właścicielem ziemskich, od zawsze wiódł samotnicze życie i bardzo rzadko przekraczał granice swojej posiadłości. Problemy zdrowotne, zmuszają go jednak do opuszczenia bezpiecznego azylu, jakim jest jego dom i udania się na południe Europy. Kiedy mężczyzna przebywa poza domem, pisze do Filipa listy. Z początku wydają się być takie, jak sam kuzyn, ale z każdym kolejnym młody Ashley zaczyna dostrzegać, że charakter listów zmienia się. Są coraz bardziej niepokojące i Filipowi zaczyna wydawać się, że Ambroży popada w obłęd. I choć Ambroży od zawsze był samotnikiem i stronił od kobiet, południe Europy sprawia, że mężczyzna postanawia wziąć ślub z daleką kuzynką, Rachelą. Niedługo po tym wydarzeniu do Filipa dociera wiadomość o śmierci kuzyna, a u bram posiadłości staje wdowa po Ambrożym. Po co Rachela przybyła? Czy kobieta wie coś więcej o śmierci swojego męża? A może sama jest jej winna?
Filip postanawia dowiedzieć się prawdy zarówno o Racheli, jak i Ambrożym, jednak urok wdowy zbyt szybko zaczyna na niego działać, a mężczyzna zaczyna odczuwać uczucia, których nigdy jeszcze nie poznał.
„Moja kuzynka Rachela” to historia, która porusza bardzo wiele wątków. Wszystkie one, zamknięte są w pięknej opowieści o miłości, która przyszła, jak tornado: nagle i niespodziewanie.
Jest to książka o dojrzewaniu, poznawaniu nowych doświadczeń i uczuć, dotąd niespotkanych, a przede wszystkim jest to historia o stawianiu czoła prawdzie, która choć bolesna, potrafi wyzwolić.
Filip to młody mężczyzna, który nie zdążył obyć się w relacjach damsko-męskich. Rachela, będąca kobietą potrafiącą manipulować, a przede wszystkim intrygującą Filipa, szybko zaczyna rozumieć, że może sterować Filipem bez większych problemów. I niecnie to wykorzystuje, bez żadnych skrupułów.
I tak jak Rachela bawi się uczuciami i manipuluje Filipem, tak Daphne du Maurier manipuluje czytelnikiem, a my mimo że doskonale wiemy, iż jesteśmy pod jej urokiem, dalej brniemy w sam środek akcji.
W dzisiejszej literaturze prawie nie zdarzają się bohaterki, które mają większą władzę nad mężczyznami. Zazwyczaj jest odwrotnie. „Moja kuzynka Rachel” to książka ponadczasowa, która pozostaje cały czas w mocy. Bohaterka potrafiąca rządzić innymi bez cienia zawahania, potrafiąca brutalnie bawić się uczuciami młodego mężczyzny, który na każdym kroku przegrywa z nią w bitwach łączących się w jedną wielką wojnę. Tutaj to Rachela wychodzi na prowadzenie i jest postacią prowadzącą całą fabułę. Filip jest jedynie tłem do tej wielobarwnej kobiety. Tłem, które tańczy, jak ta mu zagra.
Nie można nie wspomnieć o plastycznych opisach w „Mojej kuzynce Racheli”. Podczas lektury oddałam się tej książce i weszłam w jej świat całkowicie. Oddałam się Kornwalii i pozwoliłam manipulować sobą tak, jak Rachela manipulowała Filipem.
Mogę to napisać ponownie. Kolejny raz, wydawnictwo Albatros kupiło moje serce pozycją, jaką postanowili umieścić w serii butikowej. „Moja kuzynka Rachela” warta jest grzechu, nawet jeżeli nie uważacie się za fanów literatury pięknej i klasyki. Ja też nie jestem aktywnym czytelnikiem tego gatunku, jednak za każdym razem, kiedy po niego sięgam jestem kupiona i zaskoczona, że naprawdę byłam w stanie wciągnąć się w fabułę bez wątpliwości. I tego Wam właśnie życzę, abyście sięgali po gatunki, do których wcześniej nie podchodziliście i czuli, że było warto po nie sięgnąć, nawet jeżeli zrobicie to raz na jakiś czas.