„Azyl” - Karen Lynch


Szkolenie czas zacząć.

Kto myślał, że Karen Lynch nie uniesie drugiego tomu cyklu „Nieugięta” jest w ogromnym błędzie. Autorka w „Azylu” pokazuje, że klątwa słabej kontynuacji jest jej obca, a Sara po raz kolejny musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom.

Sara Grey zostawiła wszystko za sobą. Głównie dlatego, aby chronić bliskie jej osoby. Dziewczyna szybko uświadamia sobie, że nowy świat wcale nie różni się od starego, tego od którego nie tak dawno uciekła. Grey usilnie próbuje odnaleźć się wśród Mohiri, poczuć się jedną z nich. Nie jest to jednak proste, ponieważ Sara rozpoczyna mordercze treningi, aby stać się wojowniczką, którą no cóż... nie jest. Mimo wszystko tydzień po tygodniu w Westhorne, a Sara rozwija swoje umiejętności, poznaje samą siebie, a także próbuje okiełznać ciągle ewoluującą w niej mocą. Dzięki treningom Sara czuje, że w budzi w sobie coś, czego do tej pory nie miała okazji poznać. W twierdzy nawiązuje nowe przyjaźnie, a nawet próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nikolasa, które nie należą ani do oczywistych, ani do najłatwiejszych. Pod morderczymi treningami i nowymi znajomościami kryje się jednak czekający na uderzenie wróg. Czy Sara Grey będzie potrafiła obronić nie tylko samą siebie, ale też i tych, których kocha?

„Azyl” to drugi tom „Nieugiętej”, który ani na moment nie zwalnia. Zostajemy rzuceni w wir nowego otoczenia i razem z Sarą musimy uczyć się nowych umiejętności i doskonalić się w tym, co już znamy. Tym razem przenosimy się do twierdzy Mohiri, Westhorne, w której Grey rozpoczyna trudne, wielogodzinne treningi.

Przyjemnie było czytać ten tom. Tutaj także dzieje się bardzo dużo, ale w mniejszym stopniu, niż w pierwszej części. Skupiamy się tu głównie na treningach, na poznawaniu umiejętności Sary, a także relacjami z nowymi bohaterami. „Azyl” jest tomem wyciszającym całą fabułę, ale jednocześnie napędza ją do przodu. Nie walczymy cały czas z tajemnicami, a rozwiązujemy je i próbujemy obmyśleć dalszy plan działania. I tak, to może wydawać się dziwne, ale to „-my” jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Od pierwszej strony zostajemy wciągnięci w fabułę i żyjemy nią, aż do samego końca.

W tym tomie rozwija się też relacja między Sarą, a Nikolasem. W końcu otrzymujemy nieśmiały, choć interesujący wątek romantyczny, który kiełkuje bardzo powoli. W zasadzie to trochę taka nastoletnia miłość. Niepewna, nieznana i niezrozumiała.

„Azyl” to świetnie napisana kontynuacja „Nieugiętej”. Karen Lynch nie zwalnia w nowych wyzwaniach dla Sary oraz sekretach, które czekają na odkrycie prawdy. Jeżeli po pierwszym tomie czuliście niedosyt i chcieliście więcej, to „Azyl” spełni wasze życzenia i... pozostawi w jeszcze większym oczekiwaniu na kolejną część. W każdym razie, polecam!

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com