Ach, Chase...
„The devil wears black” miałam przyjemność czytać przedpremierowo, zanim książka pojawiła się za granicą. Jeżeli śledzicie fan page, to widzieliście zdjęcie z ARCiem tej książki, zapewne zamieszczone późnym wieczorem. Wydawnictwo Luna zrobiło mi niespodziankę z decyzją wydania właśnie tej jednotomówki Shen w Polsce. Oczywiście nie mogło być inaczej i musiałam sięgnąć po tę pozycję. Nieważne, że drugi raz. Ważne, że to Chase Black, który jest wcielonym diabłem.
Maddie Goldbloom wymyśliła sobie plan na życie, w którym wszystko było idealne. Od kariery w branży modowej, przez mieszkanie w Nowym Jorku, po perfekcyjnego chłopaka pediatrę, z którym stworzy rodzinę. Wszystko to zostało zniszczone w jeden dzień, kiedy jej były chłopak Chase Black ponownie pojawia się w jej życiu z oburzającą propozycją. W pierwszym odruchu Maddie odmawia podjęcia się zakładu, jaki Chase jej proponuje, ale kiedy mężczyzna wyjaśnia jej powód swojego kłamstwa, Goldbloom mięknie i zgadza się na propozycję, która może postawić w zawieszeniu wszystkie jej wcześniejsze plany. Maddie zostaje narzeczoną Chase'a, ponieważ właśnie w ten sposób Black okłamał swoją rodzinę, aby zmniejszyć negatywną energię, jaką przyniosły wieści o chorobie jego ojca. Udawanie narzeczonej swojego byłego chłopaka nie powinno być dla Maddie trudne, tym bardziej że to idealna okazja, aby przysporzyć zarozumiałemu arogantowi nieco cierpienia. Problem w tym, że układ ten jest trudny do pogodzenia z planami na życie Maddie, szczególnie jeżeli mówimy o związku z pediatrą. A kiedy gruby mur, jaki Black wybudował wokół siebie rozpada się w drobny mak, oboje zmuszeni są by zmierzyć się z rzeczywistością i płomiennym uczuciem, które cały czas ich łączyło, choć było nieźle ukryte.
„Diabeł ubiera się na czarno” to kolejna jednotomowa historia od Shen. Opowieść Maddie i Chase'a nie jest może, aż tak urokliwa, jak „Jeśli jakimś cudem...”, ale ma swój czar, który także kradnie serca. Chociaż odnoszę wrażenie, że ta książka spodoba się najbardziej zagorzałym fanom autorki, ponieważ jest to zdecydowanie inna L.J. Shen, niż ta, którą znamy.
Chase nie skradnie Waszego serca tak, jak zrobili to „Święci Grzesznicy” (wiecie ile zastanawiałam się, jak to zostało przetłumaczone na polski?). Jest prawdziwym aroganckim dupkiem, który uważa, że wszystko mu się należy i, że jest zajebisty. Jest w nim coś, co może przyciągać, ale tak ogólnie to po prostu buc. Dopiero wraz z rozwojem sytuacji, zaczynamy dostrzegać, że wcale nie jest taki zły, ale trzeba z niego to dobro wyciągnąć siłą.
Maddie to bohaterka, którą można polubić i nienawidzić. Zasadniczo dziewczyna idzie na rękę byłemu chłopakowi w jego intrydze, chociaż sama ma własne życie, które aktualnie zalicza wzlot. Wraz z przystaniem do Blacka, wszystko sypie się w jej życiu bez ostrzeżenia, co w sumie było oczywiste. Ale czy Goldbloom tak naprawdę dużo straciła? Musicie ocenić to sami.
Kłamstwo, grubymi nićmi szyte. Oszukane uczucie, które nie powinno ponownie się ukazać. Historia zupełnie inna, niż te które znamy od autorki. „Diabeł ubiera się na czarno” od L.J. Shen to pozycja, którą warto poznać, choć nie każdego będzie w stanie zaczarować. Jeżeli chcecie znać moje zdanie, to polecam. Ale przecież Wy doskonale wiecie, że Shen jest moją #unicornauthor i każda jej książka dla mnie to przyjemność. Nie szukajcie u mnie obiektywności, jeżeli chodzi o tę autorkę. Najlepiej spróbujcie poznać Chase'a i Maddie sami.