Czy Emilia to jeszcze fotografka, czy już detektyw?
Muszę przyznać, że wciągnęłam się nowy cykl Magdaleny Kubasiewicz, który wydaje wydawnictwo Czarna Dama. Emilia Brzeska z tomu na tom zaczyna przeobrażać się w prawdziwą panią detektyw. Do fotografii tej bohaterce coraz dalej i jestem bardzo ciekawa, czy autorka przypadkiem nie planuje przebranżowić Brzeską w którymś z tomów.
To miał być 150 ślub w karierze Emilii Brzeskiej. Ślub, na którym miała być partnerką przyrodniego brata panny młodej. W tej sytuacji nie tylko panna młoda stresowała się tym ważnym dniem, ale też sama Emilia była kłębkiem nerwów. Zazwyczaj przecież chowała się za obiektywem, a teraz miała być na zdjęciach w całej okazałości. Ślub niestety nie miał możliwości się odbyć, gdyż pan młody zwyczajnie się na nim nie pojawił. Cecylia Złota, będąca samotną panną młodą wytrwale czekała na swojego wybranka, jednak w końcu i ona zrezygnowała. Cecylia mimo załamania postanawia dowiedzieć się prawdy o zniknięciu swojego przyszłego męża Mateusza, który pochodząc z bogatej rodziny był typowym lekkoduchem. Na swoje dochodzenie zaprasza Emilię, która niejedną zagadkę już rozwiązała. Obie kobiety szybko dowiadują się, że Złota wzięła kredyt, którego tak naprawdę nie wzięła ona, a jej wybranek. Kiedy poszukiwania narzeczonego zaczynają nabierać rozpędu, szybko też kończą się... na świeżym grobie.
Czy to Mateusz jest w środku?
Czy może to on zabił i uciekł, aby nie ponieść odpowiedzialności?
Mam wrażenie, że Magdalena Kubasiewicz ma niezłą frajdę w pisaniu tej serii. Ale mam też nadzieję, że jest ona równa z frajdą, jaką mam ja, podczas czytania kolejnych przygód Brzeskiej.
Z Emilią zaprzyjaźniłam się od pierwszej książki, wcale nie dlatego, że ma na imię tak jak ja. Ta bohaterka to prawdziwa ziomalka. Tak, dobrze czytacie. Ziomalka. Taką kumpelę powinien mieć każdy w swoim życiu. Dziewczynę, którą można zabrać w każdą przygodę, aferę i poważne wyjście.
Teksty, jakimi rzucają u Magdaleny Kubasiewicz postaci to coś, co będę chwalić po raz kolejny. Czytając „150 wesel i grób” miałam wrażenie, że wraz z dziewczynami jestem w fabule książki i szukam zaginionego pana młodego, który pozaciągał za dużo kredytów i wpadł w kłopoty. Serio, serio. Lekkość, z jaką pisze autorka jest niebywała, a każda z pozycji, choć dalej zahacza o kryminał jest pełna humoru i radości. Tak, wiem jak to brzmi. Trup na miejscu, a my się śmiejemy. No, ale naprawdę tak jest. Zresztą musicie sprawdzić to sami.
Kolejna udana przygoda z Emilią Brzeską zaliczona. Magdalena Kubasiewicz regularnie uzupełnia moje hormony szczęścia śmiechem we współpracy z Emilią. Czekam na kolejny tom tego cyklu, podobnie, jak chce sprawdzić moją teorię, czy fotografka zmieni branżę i zostanie panią detektyw.
Na trzystu stronach „150 wesel i grobu” mamy kwintesencję książki z bardzo sympatycznymi postaciami, wciągającą w wątek kryminalny fabułą i naprawdę dobrze przemyślaną historią. Ponownie jestem kupiona i czekam na więcej.