„Sprawa Sary” - Karolina Głogowska


Kolejny udany kryminał?

Z racji, że nie siedzę w nowinkach z działu kryminał/thriller, „Sprawa Sary” jest moim pierwszym spotkaniem z autorką. Okładka tej pozycji w zasadzie nie mówi zbyt wiele o fabule, za to wzbudza całkiem ciekawe domysły. Dziewczyna trzymająca lustro, w którym odbija się spokojna tafla jeziora? Czy śmierć poniesiona została przez utopienie? Czy może ktoś wcześniej zabił, a potem chcąc ukryć ciało wrzucił do jeziora, które wypłynęło i uruchomiło sprawę Sary?

Witold Wedler to prawie 40-letni, niespełniony zawodowo i prywatnie dziennikarz śledczy. Mężczyzna boryka się z problemami zdrowotnymi i kiedy zapada na nietypowy rodzaj padaczki – podczas ataków zaczynają go dopadać wizje z przeszłości. Wtedy też szef odsyła go na zwolnienie, aby Witold odpoczął i zregenerował się. Zamiast tego, dziennikarz jedzie do Brzezińca, miejscowości w której jako dziecko spędził w 1993 ostatnie beztroskie wakacje. Sara była jego pierwszą prawdziwą miłością. On był ostatnią osobą, która widziała Sarę żywą. Wedler postanawia dowiedzieć się co stało się w tamte wakacje i czy ówczesna trzynastoletnia Sara nadal żyje, czy może już od dawna jest martwa. Jedyną szansą, na oczyszczenie teraźniejszości i przyszłości jest uwikłanie się z przeszłością, która przez dwadzieścia siedem lat prześladuje Witolda.

Historia w tej książce dzieje się na dwóch płaszczyznach. Wraz z Witkiem dostajemy zwolnienie od szefa, aby odpocząć i przyjeżdżamy do Brzezińca, ale też razem z mężczyzną, a raczej wtedy chłopakiem cofamy się do 1993 roku i wakacji. Obie te historie przeplatają się ze sobą, ale bardzo łatwo odnaleźć się w całej fabule. Jedno przez całą książkę się nie zmienia – naiwność i łatwowierność Witolda. Jeżeli on jest dziennikarzem śledczym, to naprawdę powątpiewam czy jego artykuły mają choć grosz researchu. Dlaczego? Cóż, zarówno jako dziecko, jak i jako dorosły wierzy we wszystko, co mu się powie. Z początku myślałam, że to jakieś specjalnie zagranie autorki, jednak w połowie książki zrozumiałam, że tutaj nic się nie zmieni.

Podzielenie książki na dwie ścieżki czasowe sprawiło, że Karolina Głogowska musiała wejść w głowę zarówno dziecka, jak i dorosłego mężczyzny. I jak podczas wakacji wiadomo, dzieci nie myślą o rzeczach, które spędzają sen z powiek dorosłym, tak problemy starszego Witka są zupełnie inne, niż pierwsze zauroczenie, czy teksty dziewczyn w stronę chłopców. Tutaj muszę autorce oddac honor, że wejście w obie skóry Wedlera wyszło naprawdę dobrze.

Cała ta kryminalna zagadka jest w „Sprawie Sary” dość prosto skonstruowana. Wystarczy dokładnie czytać książkę, a rozwiązanie samo przychodzi na myśl. Nie byłam zaskoczona zakończeniem tej historii. Niemniej jednak i tak mi się ono podobało.

„Sprawa Sary” to dopracowana książka, jednak brakuje w niej zakończenia, które wbija w fotel i zaskakuje. Jest to raczej kryminał dla osób, które nie wymagają zagmatwanych śledztw, podczas których błądzimy zanim dowiemy się prawdy. Jeżeli znajdujecie się właśnie w tej grupie to „Sprawa Sary” powinna być dla Was lekturą ciekawą Jeżeli jednak jesteście starymi kryminalnymi wyjadaczami to będziecie się tutaj zwyczajnie nudzić.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com