Będziecie zaskoczeni.
„Brutalny Książę” to pierwsza część sześciotomowej serii „Okrutne dziedzictwo”. Jeżeli jeszcze nie wiedzieliście, że ta niepozorna książka rozpoczyna trylogię, to już wiecie, że nie. Sześć książek. Zobaczcie w co się wpakowaliście.
Ha! I dobrze, że się wpakowaliście i sięgnęliście po „Brutalnego księcia”, bo naprawdę warto przeczytać nie tylko pierwszy tom, ale cały cykl, jaki napisała Sophie Lark.
Callum Griffin i Aida Gallo pochodzą z rodzin, które od dawna walczą o władzę w mafijnym świecie. Choć nigdy się nie spotkali i tak się nienawidzą, a ta nienawiść wzmaga się, kiedy Aida prawie puszcza z dymem posiadłość Calluma.
Pewnego dnia na oboje spada wiadomość, która mrozi im krew w żyłach. Rodziny, aby zabezpieczyć swoje interesy stwierdzają, że Callum i Aida wezmą ślub.
Dla niego, Gallo jest najgorszym materiałem na żonę. Kobieta, która będzie mącić i kombinować, aby „przypadkiem” zabić męża i mieć spokój.
Dla niej, Griffin jest kolejnym facetem z ego większym, niż jego wzrost.
Callum będzie musiał poskromić Aidę, aby ta była prawdziwą żoną mafioso. Ona jednak za nic ma jego groźby i prośby.
Czy ta dwójka będzie potrafiła dogadać się i przeżyć pierwszą wspólną noc po ślubie?
Chcecie dobre mafijne hate-love z polską nutą? Właśnie czytacie o nim opinię. „Brutalny książę” to historia, jakiej potrzebujecie, jeżeli macie już dosyć szarych myszek w mafijnych lekturach.
Aida to bohaterka na miarę Melody od J.J. McAvoy. Zatem, jeżeli historia Callahanów i ich charaktery rozkochały Was w sobie, to prz Callumie i Aidzie będziecie się czuć, jak w domu. Griffin to mężczyzna, który pragnie dominować, a ślub z Aidą nawet dla niego jest wyzwaniem, ponieważ kobieta nie zamierza być cichą i posłuszną osóbką, którą będzie można dyrygować.
Ciągłe kłotnie między bohaterami są tutaj na porządku dziennym, ale z każdą kolejną zaczynają dostrzegać, że nienawiść kurczy się, a rośnie między nimi zupełnie inne uczucie. To, którego tak bardzo chcieli uniknąć.
A polskie wzmianki też się tu znajdą, ale nie zdradzę Wam w jakiej sytuacji. Napiszę tylko, że jest całkiem sporo polskości, która nie tylko zaskakuje, ale też bardzo ładnie współgra w całości fabuły.
Swoją drogą duże brawa dla Sophie Lark za sięgnięcie po coś nieoczywistego.
„Brutalny książę” to mafia, której bliżej do brutalnej mafii od McAvoy, niż przyjemnej napisanej przez Reilly. Jeżeli jednak po prostu lubicie ten motyw w książkach, to ta historia jest dla Was. Ja, polecam „Brutalnego księcia” ze względu na motyw hate-love, który tutaj został naprawdę dobrze przedstawiony. A to dopiero początek serii. Uwierzcie mi, chcecie znać jej dalszy ciąg.