„Pacjent” - Thimothe le Boucher


Psycha siada.

Nowy komiks od wydawnictwa Non Stop Comics był dla mnie szokiem, nie tylko fabularnym, ale przede wszystkim gabarytowym. Kiedy otrzymałam paczkę, w której były dwa komiksy, okazało się, że oba ważą tyle co cegła, a każdy z nich ma stron tyle, co naprawdę dobra książką. „Pacjent” autorstwa Timothego le Bouchera poszedł na pierwszy ogień i tutaj mam ochotę napisać „I knew it”. Bo serio wiedziałam, że ta historia zryje mi psychikę. No... i zryła.

FABUŁA

Pewnej nocy, w mieście, a konkretnie w jednym domu wychodzi na jaw masakra. Policjanci aresztują niespełna rozumu młodą kobietę, która cała we krwi, z nożem w ręce przemierza ulice. Jej rodzina została zamordowana, a kobieta jest pierwszą podejrzaną, choć w całym tym zamieszaniu, najmłodszy brat przeżywa. Po sześciu latach śpiączki Pierre Grimaud budzi się. Nie jest już piętnastolatkiem, który zapadł w sen, a dwudziestojednoletnim mężczyzną, który nie ma zielonego pojęcia co począć ze swoim życiem. Pierre dostaje się pod opiekę doktor Anny Kieffer, która kiedyś prowadziła jego siostrę. W trakcie wspólnych sesji psycholożka próbująca zdjąć mgłę ze wspomnień z feralnej nocy dowiaduje się o tajemniczym człowieku, który odwiedza Pierra.

OPRAWA GRAFICZNA

Komiks ma prawie trzysta stron, a każda z nich jest wykonana pieczołowicie z dbałością o szczegóły. Rysunki, choć proste, przekazują całą masę rzeczy poza tekstem, a przy okazji przykuwają oko i zatrzymują na dłużej. Muszę przyznać, że długo czytałam ten komiks, głównie przez to, iż właśnie kreska autora bardzo mi się podoba i kiedy już wszystkie dymki miałam za sobą, nie odwracałam strony, aby troszkę popodziwiać. Twarda oprawa i wydanie w powiększonym formacie sprawia, że „Pacjent” wygląda porządnie i na pewno nadaje się na solidny prezent dla fana komiksów. Warto też dodać, że każda strona jest matowa, co nie tylko jest przyjemne dla oczu, ale też dla palców, kiedy brniemy w tę historię dalej i dalej, przewracając strony. A... i wyjdę na książkowego narkomana, ale ten komiks pachnie zajebiście dobrze.



OPINIA OGÓLNA

Miałam już okazję czytać twórczość Timothego le Bouchera, ponieważ opiniowane tu „Dni, których jeszcze nie znamy” są także jego dziełem. Pisałam w niej, że Timothe le Boucher zabrał nas w fantastyczno-psychologiczno-dramatyczną przygodę, która posypana została powieścią obyczajową. W „Pacjencie” została jedynie psychologiczno-dramatyczna otoczka, ale ten komiks jest zupełnie inny od poprzednika. Kiedy „Dni, których jeszcze nie znamy” ciężko zaszufladkować w jakiś konkretny gatunek, tutaj mamy do czynienia z thrillerem, który trzyma w napięciu i buduje pytania, a także nutkę strachu. Szczególnie, kiedy jeden jegomość pojawia się w kadrach. „Pacjent” to komiks, który rzuca nas w wydarzenia, ale kiedy w naszej głowie aż piekli się od pytań, na które nie możemy znaleźć odpowiedzi, nagle wszystko zaczyna się wyjaśniać. A wierzcie mi (lub nie) wyjaśnienie wcale nie leży na chodniku i nie czeka na podniesienie. Historia ta porusza wiele tematów. Pamięć, szukanie tożsamości, samotność, niezrozumienie i upływający czas. Komiks jest mocno nostalgiczny i skłaniający do przemyśleń o naszym życiu. W końcu zgodnie z przysłowiem „starość nie radość, młodość nie wieczność”. Każdy z nas kiedy będzie siwy i zauważy, że życie przeleciało mi między palcami zbyt szybko. „Pacjent” od Timothego le Bouchera to kolejne świetne dzieło, które jest nie tylko ucztą dla oczu, ale też i dla duszy.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com